Kilka słów o mnie
Bloguję od 2005 roku. Jestem absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Pracuję w jednej z państwowych instytucji publicznoprawnych, a wolne chwile poświęcam mojej rodzinie, przyjaciołom i oczywiście fantastyce. To właśnie koleżanki skierowały moje zainteresowania w stronę niezwykłego świata książki, filmu, serialu czy gry. A nawet znalazło się wśród nich miejsce dla mangi i anime. Bywam na lokalnych eventach poświęconych fantastyce. Można znaleźć mnie na Pyrkonie, raz w cosplay'u, raz bez.
  • Preferencje literackie: fantastyka, kryminał, thriller, horror, biografia muzyczna, literatura obyczajowa, manga/komiks.
  • Preferencje muzyczne: rock (hard rock, classic rock), heavy metal (thrash/black/death/doom/power/speed metal) oraz metal neoklasyczny. Po prostu kocham Megadeth!
  • Preferencje filmowe/serialowe: filmy i seriale oglądam "od święta", prędzej pokuszę się o krótkie anime. Prawdopodobnie wynika to z tego, że nikt nie chce oglądać ze mną horrorów - nie mam pojęcia dlaczego. Ale Breaking Bad to naprawdę dobry serial!
  • Słońce po burzy

    Robyn Carr to amerykańska pisarka. Studiowała pielęgniarstwo. Poślubiła swoją miłość ze szkoły średniej tuż przed tym, jak mężczyzna podczas wojny w Wietnamie wyjechał do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych jako pilot helikoptera.

    Carr podążała za swoim nowym mężem od bazy do bazy, a ponieważ nie przebywali zbyt długo w jednym miejscu, nie była w stanie kontynuować kariery pielęgniarskiej. Kiedy zaszła w ciążę, zaczęła czytać romanse, a niedługo po tym, postanowiła sama pisać powieści. Robyn Carr pisze w szczególności dla kobiet. Od tego czasu opublikowała dziesiątki historycznych i współczesnych powieści romantycznych, ale też literaturę faktu, opowiadania, artykuły, a nawet kilka scenariuszy, które nie zostały jeszcze sprzedane. Pisarka prowadzi również comiesięczne „Carr Chats” w Bibliotece Paseo Verde w Henderson w stanie Nevada, gdzie przeprowadza wywiady z innymi autorami. Na podstawie jej powieści powstał serial na platformie Netflix.

    Melinda Monroe jest położną i pielęgniarką w jednym ze szpitali w Los Angeles. Po tragicznej śmierci męża postanawia zacząć swoje życie na nowo, mając nadzieję, że ucieczka w pracę złagodzi jej ból po jego stracie. Opuszcza Miasto Aniołów i przybywa do Virgin River, małego Kalifornijskiego miasteczka, w którym potrzebna jest pomoc położnej, gdyż jedyny lekarz jest starszym mężczyzną z artretyzmem. Na miejscu okazuje się, że chata, w której ma zamieszkać to kompletna ruina, a doktor, z którym ma pracować to straszny gbur. Mel czuje, że trafiła z deszczu pod rynnę i w tym miejscu pogrąży się jeszcze bardziej w smutku. Kiedy decyduje się wrócić do Los Angeles, na progu gabinetu znajduje porzucone niemowlę. W jej życiu pojawia się też pewien mężczyzna, który przekonuje ją do zmiany planów i pozostania w Virgin River.

    Małe miasteczka mają to do siebie, że ich mieszkańcy wiedzą wszystko o wszystkich, ale też skrywają w sobie tajemnice, o których nikt nie ma pojęcia. Virgin River wcale się pod względem nie różni. Ludzie są tu przyjaźni i niezwykle pomocni, ale borykają się z różnymi problemami, z którymi przyjdzie się zmierzyć również Mel. Teraz jest już częścią tej małej społeczności.

    Melinda to kobieta mocno doświadczona przez życie. Najpierw starała się z mężem o dziecko, którego jednak nie mogła mieć, potem tego męża straciła. Pozbawiona nadziei na lepsze jutro, podejmuje ryzyko i wyrzeka się swojego dawnego, luksusowego życia. Trafia do miejsca, w którym nikogo nie obchodzi to, jakiej marki jeansy nosi. Mel dość szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości, nawiązuje przyjaźnie w małej społeczności i oddaje swoje serce Jackowi, właścicielowi jedynego w Virgin River baru, który przed laty służył w Marines. Czy tej dwójce pisany jest szczęśliwy związek czy może los znów postanowi pokrzyżować im plany?

    Nie jestem miłośniczką obyczajówek, ale „Słońce po burzy” to powieść, która przypadła mi do gustu i być może w końcu przekonam się do tego gatunku. Na jej podstawie powstał serial na Netflixie, którego jeszcze nie widziałam. Planuję obejrzeć go w przyszłości, ponieważ jestem bardzo ciekawa, jak przedstawiono w nim historię Melindy. Jestem pewna, że obrazy mogą być równie dobre, co słowa spisane na kartach tej powieści.

    Robyn Carr ma lekkie pióro, powoli dozuje nam emocje, jej teksty czyta się z ogromnym zaciekawieniem i przyjemnością. Autorka dba o to, by czytelnik nie znudził się historią, dlatego pojawiają się nagłe zwroty akcji i momenty, w których da się odczuć niepokój. Jest to też książka, która z nieco bardziej wrażliwych czytelniczek może wycisnąć łzy.

    Polubiłam drugoplanowych bohaterów „Słańca po burzy”. Doktor Mullins wydaje się być niesympatycznym, sarkatycznym staruszkiem, ale ma bardzo dobre serce. Uwielbia pomagać mieszkańcom swojego miasteczka i okolic. Poznajemy tajemniczą historię Jacka Sheridana i jego kumpla z piechoty morskiej – Johna, zwanego przez wszystkim Proboszczem.

    „Słońce po burzy” to powieść obyczajowa z elementami romansu, która pokazuje, że życie pełne jest niespodzianek. W głównej bohaterce, Melindzie, na nowo budzi się nadzieja na lepsze jutro. Tytuł książki idealnie odzwierciedla jej treść. Jest to lektura, przy której spędziłam bardzo miłe chwile. Polecam nie tylko miłośniczkom gatunku.

     

    Ocena: ✭✭✭✭✭

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni internetowej:


    https://booktime.pl/


     

    22 komentarze

    1. Na pewno będę czytała tę książkę w odpowiednim dla siebie czasie.

      OdpowiedzUsuń
    2. Paulina Kwiatkowska10:38

      Miło spędziłam czas z tą pozycją i bardzo przypadła mi do gustu.

      OdpowiedzUsuń
    3. Kiedyś ;ubiłam takie powieści, może nadszedł czas by do nich wrócić.

      OdpowiedzUsuń
    4. Brzmi bardzo ciekawie, zdecydowanie książka w moim guście. Na pewno po nią sięgnę.

      OdpowiedzUsuń
    5. Też powoli przekonuje się do tego typu książek. A ta mnie bardzo zaciekawiła. :)

      OdpowiedzUsuń
    6. Paulina15:56

      Takie pozornie lekkie lektury z ważniejszym wątkiem są świetne.

      OdpowiedzUsuń
    7. Sisters9215:56

      Podoba mi się to, że jest też dostępny serial. Jestem go ciekawa.

      OdpowiedzUsuń
    8. Czasem lubię czytać takie powieści obyczajowe z elementami romansu. Dzięki za polecenie.

      OdpowiedzUsuń
    9. Brzmi bardzo ciekawie, w sam raz na leniwe, wiosenne popołudnie w ogrodzie lub na balkonie.

      OdpowiedzUsuń
    10. Oglądałam serial na podstawie tej książki, bardzo mnie wciągnął.

      OdpowiedzUsuń
    11. Brzmi całkiem ciekawie, zastanawiam się czy serial też jest godny polecenia.

      OdpowiedzUsuń
    12. Czasem lubię sobie popłakać przy takich książkach/filmach - zwłaszcza kiedy utożsamiam się w jakimś stopniu z ich bohaterami.

      OdpowiedzUsuń
    13. Naprawdę lubie takie poruszające ksiazki i wydzierajace emocje z czytelnika.

      OdpowiedzUsuń
    14. Takie książki idealnie nadają się na wolny czas.

      OdpowiedzUsuń
    15. małe miasteczka to temat, który bardzo mnie pociąga, sama pochodzę z takiego miejsca i wiem, jak się w nim żyje

      OdpowiedzUsuń
    16. No i już wiem, że to książka w sam raz dla mnie. Obyczajówki i to osadzone w małych miejscowościach, do tego rodzący się związek, hmmmmmmm.... Muszę ją przeczytać.

      OdpowiedzUsuń
    17. Podobno po kazdej burzy wychodzi slonce :) nie moj klimat,ale przeslanie sie liczy.

      OdpowiedzUsuń
    18. Anonimowy21:48

      Tytuł sympatyczny, książka sympatyczna, do przeczytania latem na kocyku podczas opalania :-)
      Krystyna

      OdpowiedzUsuń
    19. Pewnie warto sprojiwac, tytul jak najbardziej prawdziwy :)

      OdpowiedzUsuń
    20. Jak na razie mam sporo książek do przeczytania... chociaż, ta też wydaje się ciekawa. :-)

      OdpowiedzUsuń
    21. Fajna ta powieść tak taką wolną chwilę. Szkoda, że mam już takich tytułów bardzo dużo, więc dopisuję ale nie wiem kiedy uda mi się po nią sięgnąć

      OdpowiedzUsuń