Elżbieta Seredyńska urodziła się
w Krakowie, ma dwadzieścia osiem lat i swoją pierwszą powieść pod tytułem
„Witaj, Soneczko!” napisała w wieku zaledwie dziewięciu lat. Jej bohaterką była
kocica Sonia – ukochane zwierzątko domowe autorki.
Dopiero latem 2008 roku
Elżbieta zajęła się pisarstwem na poważnie i wtedy to zrodził się w jej głowie
pomysł na debiutancką powieść „Siostry półkrwi”, którą mam okazję właśnie
recenzować. Jest absolwentką XX Liceum Ogólnokształcącego im. Leopolda Staffa w
Krakowie, po ukończeniu szkoły średniej rozpoczęła studia pielęgniarskie na
Uniwersytecie Jagiellońskim. Szybko je jednak przerwała i w następnym roku
akademickim wybrała filologię polską ze specjalnością edytorstwo. Uwielbia
jeździć na snowboardzie, a jeszcze bardziej pisać.
Aisza i Sonia to bliźniaczki,
owoce zakazanego romansu Archanioła z Wampirzycą. Choć są do siebie łudząco
podobne, to jedna z nich jest wampirzycą, a druga anielicą. Już wiele lat
wcześniej między siostrami zrodził się konflikt. Każda z nich wychowywała się w
innej krainie. Aisza pochodzi z mrocznego, skutego lodem i spowitego mgłą
Kwidarnonu, zaś Sonia ze słonecznego, pełnego szczęścia i zamieszkanego przez
istoty o szlachetnych sercach Elizejonu. Na przestrzeni wieków Anioły i Wampiry
toczyły ze sobą wojny. Rozgrywki nieśmiertelnych wydają się nie mieć końca,
gdyż żadna rasa jeszcze nigdy nie zwyciężyła, choć zdarzały się bitwy wygrane,
jak i te pełne porażek. Zacięty bój toczy się również między siostrami, jedna
pragnie śmierci drugiej. Która z nich wygra ten pojedynek?
Byłam bardzo ciekawa tej
powieści. Walka dobra ze złem jest dość oklepanym motywem w literaturze,
jednakże Elżbieta Seredyńska wykreowała swoje bohaterki tak, że trudno jest
jednoznacznie stwierdzić, która z nich stoi po jasnej, a która po ciemnej
stronie mocy. Obie siostry mają trudne charaktery. Aisza, jak na wampirzycę
przystało, odznacza się wszystkimi wampirycznymi cechami. Jej osoba budzi
jednak niepokój wśród rasy, której jest przedstawicielką. Bywa niezwykle
impulsywna, wręcz szalona, a przy tym nieprzewidywalna. Zawsze ma swoje zdanie,
płynie pod prąd, wyróżnia ją niezależność. Sonia wcale nie jest przeciwieństwem
bliźniaczki. Pełna odwagi strzeże niebiańskiego królestwa, stojąc na czele
armii złożonej z anielic. Mimo to poniewierana jest przez aniołów przeciwnej płci,
którzy ją wyklęli. Szybko padła też ofiarą drwin ze strony anielic, które nie potrafiły
zrozumieć jej wyboru, gdyż ich zdaniem dama nie powinna nigdy stać się
wojowniczką. Obu siostrom jednakże przyświeca ten sam cel – zabić tę drugą.
„Siostry półkrwi” to krótka lektura, niemająca
nawet dwustu stron, dlatego szybko można przez nią przebrnąć, choć dla mnie nie
była to wcale taka łatwa przeprawa. Akcja książki jest wartka, choć momentami
nieco chaotyczna, ponieważ pojawiają się duże przeskoki w czasie. Trudno było
mi się odnaleźć w tej czasoprzestrzeni. Pojawia się też sporo bohaterów, którzy
doprowadzili mnie kilkukrotnie do dezorientacji. Zauważyłam, że autorka miała
ochotę na nieco więcej pikanterii i erotyzmu, ale coś ją powstrzymywało przed
tym, by ponieść się fantazji i po prostu popłynąć. Więcej odwagi! Elżbieta
Seredyńska posługuje się prostym i zrozumiałym językiem. W zależności od
rozdziału, stosuje narrację zarówno pierwszo-, jak i trzecioosobową. Niektóre z
dialogów wydały mi się zbędne, trochę wymuszone, ale jest to debiut autorki, a
wszyscy dobrze wiemy, że rozmowy bohaterów bardzo dobrze sprawdzają się w
popychaniu akcji do przodu i często pełnią rolę zapychaczy.
Mimo tych kilku minusów, nie mogę
narzekać na fabułę powieści. Elżbieta Seredyńska stworzyła niezwykły
fantastyczny świat, w którym obok wampirów i aniołów pojawiają się pradawni
bogowie, którzy pociągają za wszystkie sznurki i prowadzący dziennik Wieczny
Kronikarz, którego nie można pominąć. W powieści nie zabraknie szerokiej gamy
emocji, jak i wstrząsających wydarzeń.
„Siostry półkrwi” to powieść
fantastyczna dla młodzieży, raczej dla tych czytelników, którzy nie mają zbyt
wygórowanych wymagań. Jeśli lubicie motyw walki dobra ze złem w literaturze
albo po prostu jesteście ciekawi, czy szala zwycięstwa przechyli się na stronę
aniołów, czy wampirów, przeczytajcie tę książkę.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu:
Ja podziękuję, nadal nie przekonałam do fantastyki. 😊
OdpowiedzUsuńciekawa recenzja, super blog
OdpowiedzUsuńPod kątem występujących w książce bohaterów przypomina mi to odrobinę Morza Wszeteczne, Marcina Mortki Kto wie... Może kiedyś się za to wezmę jak w końcu znajdę trochę czasu żeby usiąść i zagłębić się w jakąś dłuższą lekturkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://takorzeczegerard.blogspot.com/
Mimo, iż dosyć ciekawa opowieść, to nie wiem czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNiestety to nie tematyka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńFantastyka rządzi się swoimi prawami, trochę na uboczu literatury. Czasem sięgam po takie pozycje, niestety warsztatowo ciągle dużo do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńUwielbiam fantastykę, myślę, że mogłabym dać tej książce szansę :)
OdpowiedzUsuńJako lekka, niewymagająca lektura idealnie się nadaje. Mam nadzieję, że doczekamy kontynuacji, bo nic tutaj się nie rozwiązuje. :)
OdpowiedzUsuńKsiązka fajna ale nie mój styl akurat :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/06/motyw-kwiatow-na-torebce.html
Też podczas czytania zauważyłam podobne minusy tej książki. Mimo tego nie była taka zła. Przyjemnie się czytało :) A okładka bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Lubię takiego rodzaju książki, a właśnie podobną ksiązkę kiedyś czytałam, także jest mi jakoś tak bardzo bliska, więc mam nadzieję, że niebawem wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/07/andromeda-anna-kasiuk.html