Anna Snoekstra urodziła się w
Canberrze w Australii. Studiowała między innymi kreatywną twórczość i
kinematografię na Uniwersytecie w Melbourne. Krótkie filmy i teledyski Anny
były pokazywane na całym świecie.
„Córeczka” to jej debiutancka powieść, która
po raz pierwszy została wydana we wrześniu 2016 roku w Australii. Na polskim
rynku wydawniczym całkiem niedawno pojawiła się kolejna książka autorki:
„Laleczki”.
Rose to ambitna dziewczyna
marząca o karierze dziennikarki. Tylko jak ma się rozwijać w tym kierunku,
kiedy wydaje się, że na dobre utknęła w małym miasteczku Colmstock, w którym
prawie nic się nie dzieje? Młodzi mieszkańcy tej mieściny nie mają żadnych
perspektyw. Bezrobocie lub brudne, nielegalne interesy – tylko to czeka tych,
którzy tam pozostaną. Rose Blakeley czeka na e-maila z wydawnictwa „Sage Review”,
który może odmienić jej dotychczasowe życie. Staż w tym czasopiśmie byłby spełnieniem
jej marzeń. Niestety bohaterka otrzymuje odmowną odpowiedź, co oczywiście
sprawia jej ogromny zawód, ale i motywuje do dalszego działa. Dziewczyna nie
poddaje się. Wie, że zabłyśnie wtedy, gdy napisze artykuł na szokujący temat. Pewnego
razu w Colmstock dochodzi do pożaru. Budynek sądu i pobliski sklepik zamieniają
się w ruinę. Szybko okazuje się, że ofiarą tej tragedii jest nastoletni
niepełnosprawny syn właścicieli rodzinnego sklepu. Pech chciał, że chłopiec w
czasie pożaru przebywał w budynku sądu. Wydarzenie to wstrząsa małą
społecznością, miasto przeżywa żałobę, a dzieciom brakuje ich dobrego kolegi – Bena
Riley’a. Jeszcze większe poruszenie wśród mieszkańców Calmstock wywołują pojawiające
się na progach domów porcelanowe lalki, które są łudząco podobne do
mieszkających w nich małych dziewczynek. To sprawia, że temat pożaru schodzi na
dalszy tor, a Rose postanawia wykorzystać powstały w miasteczku zamęt i sama
podsyca panikę, rozsiewając plotki o rzekomym pedofilu grasującym w pobliżu. Dziewczyna
wreszcie ma idealny materiał na artykuł, który ukazuje się w znacznie
mniejszej, lokalnej gazecie. To jednak dla Rose zbyt mało, a im bardziej drąży
temat wśród mieszkańców Calmstock, tym więcej wrogów sobie zyskuje.
Porwałam się na tę książkę ze
względu na autorkę, której poprzednią powieść miałam okazję przeczytać jakiś
czas temu i historia wywarła na mnie całkiem dobre wrażenie. Bardzo lubię
sięgać po nowości autorów, których twórczość miałam szansę poznać już
wcześniej. Tym razem jednak nie był to najlepszy wybór. Anna Snoekstra nie
wykorzystała w pełni swojego potencjału. Liczyłam na dobrą powieść kryminalną,
tymczasem autorka postanowiła zredukować do minimum wątek kryminalny. Thriller?
Żaden thriller. „Laleczki” to raczej powieść obyczajowa z fabułą, która
delikatnie nawiązuje do kryminału. I na tym koniec. Tak więc jest to książka o
Rose i jej rozterkach. Żaden z pobocznych wątków nie został na tyle
rozbudowany, aby można było mówić o wielowątkowości tej powieści.
Skoro wspomniałam już o głównej
bohaterce, warto przyjrzeć się bliżej tej postaci i podkreślić wszystkie błędy,
które popełniła autorka podczas jej kreowania. Rose nie zyskała mojej sympatii,
ponieważ nie jest ani trochę ciekawa. Dziewczyna pragnąca za wszelką cenę
wyrwać się z małego miasteczka, która kombinuje na wszystkie sposoby, by tylko jej
nazwiskiem podpisany został artykuł w jakiejś poczytnej gazecie – nic nadzwyczajnego.
Biedna, skrzywdzona przez los jak tysiące bohaterek innych powieści. Lubię
silne kobiece postaci, Rose niestety taka nie była, a autorka chyba celowo
próbowała wzbudzić litość w czytelniku. W moim przypadku przyniosło to akurat
odwrotny skutek. Zamiast współczuć dziewczynie, czułam coraz większą irytację.
Nie mam pojęcia, czy to wina
tłumaczenia, czy może Anna Snoekstra w oryginale wprowadziła spore zamieszanie
do fabuły. Odniosłam wrażenie, że autorka sama kilkukrotnie pogubiła się w swojej
treści, co niestety nie uszło mojej uwadze. Książka jest napisała przystępnym
językiem, ale bardzo chaotycznie, co znacznie utrudnia jej zrozumienie, jednak
czyta się ją dość szybko, lecz bez rewelacji.
„Laleczki” to dobra propozycja
dla osób, które lubią obyczajówki z motywami powieści kryminalnej czy
thrillera. Miłośnikom książek z dreszczykiem niestety nie polecę tego tytułu.
Sama mocno się na nim zawiodłam. Jedyną mocną stroną tej lektury było
interesujące przedstawienie małomiasteczkowej społeczności i panujących w niej
relacji.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni internetowej:
Szkoda,że książka okazała się tak słaba, bo miałam w planach po nią sięgnąć. Teraz sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńI love the post:)
Have a nice day, dear!
Dzięki za ostrzeżenie!
OdpowiedzUsuńOkładka wygląda przerażająco :D I jeżeli treść jest słaba, to odpuszczę sobie :D Szkoda czasu :D
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/drzwi-na-zachod-mohsin-hamid.html
Odpuszczę sobie, raczej nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Mam tę książkę na swojej liście. Szkoda, że się zawiodłaś i że jest taka chaotyczna. Kiedyś pewnie po nią sięgnę, ale jeszcze nie teraz. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda książki. Naprawdę nic nie drażni mnie bardziej, niż chaos treści. Kiedy nie mogę się połapać, tracę przyjemność z czytania. Z tym tytułem dam sobie spokój.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tę książkę :D
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńa może tak teatralna recenzja dla odmiany?
OdpowiedzUsuńzapraszamy!
.
.
.
MOLE TEATRALNE
Skoro rzeczywiście nie polecasz, to nie sięgnę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGreat post dear :) I like your blog a lot <3
OdpowiedzUsuńI'm following you on GFC :)
mystylishcorner.blogspot.ba
Kurcze a książka zapowiadała się ciekawie...
OdpowiedzUsuń