Jakub Ćwiek jest absolwentem
kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, zadebiutował w 2005 roku
zbiorem opowiadań „Kłamca”, ma na swoim koncie kilka świetnych serii, liczne
opowiadania, scenariusze i artykuły publicystyczne. W swojej twórczości
nawiązuje do popkultury, książek, filmów, utworów muzycznych, czy mitologii.
W
2015 roku premierę miał wydawany przez Ćwieka miesięcznik „Bangarang Magazine”.
Prawie dwa lata temu po
przeczytaniu serii „Chłopcy”, miałam okazję zapoznać się z dość brutalnym
kryminałem noir z baśniami braci Grimm w tle. Mowa o powieści „Grimm City.
Wilk!”, która niestety nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia, ponieważ
zabrakło mi w niej nagłych zwrotów akcji, a fabuła była nudna jak flaki z
olejem i zupełnie do mnie nie przemawiała. Słabo pamiętam tę książkę. Kiedy
jednak pojawiła się szansa, by przeczytać kolejną część tej historii, nie
wahałam się ani chwili. Choć raczej ze względu na autora, niż na jej
poprzedniczkę. Miałam okazję dostać się na zeszłorocznym Pyrkonie na spotkanie
autorskie z Jakubem Ćwiekiem i jeszcze bardziej polubiłam tego faceta. Nie
mogłam odmówić sobie lektury „Grimm City. Bestie”.
W Grimm City zamordowano Francisco
Thornini – przedstawiciela jednej z mafijnych rodzin. Jego śmierć może położyć
kres rozejmowi pomiędzy pozostałymi gangami, który został zawarty po tym jak
Nowy Gracz wkroczył na przestępczą scenę w mieście i wprowadził wszechobecny
zamęt. Policja staje na głowie, by tylko schwytać winnego tej zbrodni. Społeczeństwo
obawia się jednak znacznie bardziej okrutnego mordercy, który zyskał przydomek
Drwal, ponieważ rąbał i porzucał swoje ofiary, a były nimi młode kobiety. W to
śledztwo zaangażowany zostaje inspektor Evans, którego poznaliśmy w pierwszej
części: „Grimm City. Wilk!”. Tropem mordercy podąża również były bokser Emeth
Braddock, zwany Bestią, który pełni rolę stróża porządku w dzielnicy po drugiej
stronie mostu, a w jego działaniach zmierzających do znalezienia sprawcy,
bierze udział również jego córka Bekka – niezwykle bystra nastolatka. Kto stoi
za zabójstwem Francisco Thornini’ego? Kim tak naprawdę jest Drwal i w czyje
ręce się dostanie?
Ponownie wracamy do Grimm City,
niezwykle brudnego, ponurego i spowitego mrokiem przez węglowy pył miasta,
które wyrosło na ciele pokonanego olbrzyma i jest napędzane jego smolistą
krwią. To tu szerzy się korupcja, przestępczość, przemoc i wszechobecne
niebezpieczeństwo. Niestety stróże prawa nie zawsze stoją na jego straży, o
czym mogliśmy przekonać się już w pierwszej części. Choć „Grimm City. Wilk!”
nie przypadła mi do gustu, druga część okazała się dużo lepsza, a może po
prostu moje wymagania co do tej historii nieco się zmniejszyły. Wiedziałam też,
czego mogę się po niej spodziewać. Nowa powieść okazała się znacznie lżejszą,
łatwiejszą w odbiorze lekturą niż jej poprzedniczka. Przeczytałam ją zaledwie w
dwa wieczory, choć nie mogę powiedzieć, że mnie porwała. Nadal uważam, że jest
napisana dość chaotycznie, choć może to tylko ja nie potrafiłam znaleźć nici
wiążącej ze sobą pewne wątki, które wydały mi się zupełnie od siebie oderwane. Pojawiła
się spora liczba bohaterów i choć każdy z nich wyróżniał się charakterem,
żadnego z nich nie obdarowałam większą sympatią. Evansa w powieści było jak na
lekarstwo, za to Emeth Braddock i jego nastoletnia córka wyjątkowo wryli mi się
w pamięć.
Nie doświadczycie w tej książce
zbyt wielu dialogów, znaczną przewagę mają nad nimi opisy, a te zostały przez
Ćwieka doprowadzone do perfekcji. Czytelnik już po kilku pierwszych stronach
staje w centrum wydarzeń i dosłownie zaczyna oddychać gęstym, zanieczyszczonym
powietrzem Grimm City, a na jego skórze osiada czarna sadza. Opis miasta
wielokrotnie robił na mnie ogromne wrażenie, w przeciwieństwie do pierwszej
części. Język powieści jest zdecydowanie jej mocną stroną. Mnogość bohaterów,
ale również wątków sprawia, że czytelnik nie może narzekać na nudę, choć jak
wspominałam powyżej, trochę się pogubiłam w fabule i nawet otwarte zakończenie,
które swoją drogą było całkiem zaskakujące, nie stanowiło odpowiedzi na
wszystkie moje pytania, które pojawiły się w trakcie lektury. A skoro
wspomniałam już o fabule, to toczy się ona wielotorowo, ponieważ Jakub Ćwiek
osobną uwagę poświęcił śledztwu prowadzonemu przez Evansa, osobną Braddockowi i
jego córce, a nawet procesowi, który ma tak ważne znaczenie dla miasta.
Pojawiało się też kilka rozdziałów poświęconych w pełni jednej z ofiar Drwala –
Cherry.
„Grimm City. Bestie” to kolejna
powieść fantastyczna Jakuba Ćwieka, w której nie brakuje nawiązań do baśni i
legend. Autor wprowadza nas do niezwykłego świata, którego centrum wyrosło na
zwłokach olbrzyma. Jest to z pewnością pozycja godna polecenia fanom kryminału
noir, w której znajdą mnóstwo wątków charakterystycznych dla gatunku.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi:
Tym razem jest całkowicie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/02/kurtka-khaki-mix-stylow.html
Kiedyś czytałam tą powieść :D Jestem ciekawa, czy wyjdzie jeszcze jakaś książka z cyklu "Grimm City."
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jayna z http://javri.eu
świetna recenzją ,będe miala na uwadzie.Pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej książki, ale chętnie po nią sięgnę :D
OdpowiedzUsuńZastanowię się ;]
OdpowiedzUsuńDobra historia. Miło ją wspominam ;)
OdpowiedzUsuńOho. Narobiłaś mi tak wielkiej ochoty na tę serię, że chyba powrócę do "Wilka" :) nie dokończyłam tej książki :( nie pamiętam już nawet dlaczego, ale mi się podobała...
OdpowiedzUsuńNie znam tego autora, ale wpisuję go na swoją listę 🙂
OdpowiedzUsuńFanów fantastyki z pewnością zainteresuje :)
OdpowiedzUsuńNie jestem wielką fanką książek fantasy, chociaż wiem komu mogę polecić ten tytuł. Myślę, że będzie to strzał w dziesiątkę dla mojego starszego kuzyna :)
OdpowiedzUsuńChyba to nie do końca mój klimat.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, moze skusze sie wlasnie na ta czesc ;)
OdpowiedzUsuń