Brenda Joyce jest autorką bestsellerów „New York Times’a” i „USA Today”. Napisała ponad 49 powieści i pięć nowel, w tym bestsellerową serię o rodzinie Warenne. Za pierwszą powieść wydaną w 1988 roku zdobyła nagrodę Best Western Romance Award.
Autorka została nagrodzona również bardzo pożądaną nagrodą dla najlepszego romansu historycznego Best Historical Romance Award oraz dwiema nagrodami za całokształt twórczości. W druku jest ponad 14 milionów egzemplarzy jej powieści, które są publikowane w kilkunastu krajach. Brenda Joyce pochodzi z Nowego Jorku, obecnie mieszka w Arizonie. Dzieli swój czas między dwie pasje — pisanie historii miłosnych i pokazy koni.Nowy Jork, kwiecień 1902 roku. Po mieście grasuje niebezpieczny mężczyzna, który zaatakował nożem dwie kobiety Kate Sullivan i Francis O’Leary, raniąc ich gardła. Trzecia, Margaret Cooper, nie miała tyle szczęścia i została przez niego zamordowana. Wszystkie trzy napaści łączy wiele wspólnych cech – sprawca używa tego samego wystrzępionego noża, atakuje zawsze w poniedziałek, a jego dwie pierwsze ofiary były młodymi, ładnymi Irlandkami. Morderca bardzo szybko zostaje okrzyknięty przez prasę Rzeźnikiem.
Na miejscu zbrodni pojawia się Francesca Cahill, młoda kobieta, która postanowiła zostać detektywem po tym, jak porwano syna jej sąsiadów. Zaangażowała się wtedy w pomoc, nie mając pojęcia, że te wydarzenia zmienią jej dotychczasowe życie. Ma już za sobą sześć śledztw i wraz z komisarzem Rickiem Braggiem, który jeszcze niedawno nie był obojętny jej sercu, zamierza uczestniczyć w kolejnym, by tylko rozwiązać sprawę Rzeźnika. Kim jest morderca i czy jego następną ofiarą może być bliska przyjaciółka Fran? Czy Rzeźnik zaatakuje znów w poniedziałek? Czy Francesce współpracującej z policją uda się udaremnić sprawcy kolejny atak?
Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek wcześniej miała w rękach kryminał retro. Akcja powieści rozgrywa się na początku XX wieku w Nowym Jorku. Przyznam szczerze, obawiałam się, że nie będę potrafiła odnaleźć się w fabule umiejscowionej w czasach, które są mi zupełnie obce. Tak jednak nie było. Wciągnęłam się w wir wydarzeń, bardzo podobał mi się klimat powieści, udana kreacja bohaterów, liczne intrygi, wątki poboczne i zakończenie, którego się nie spodziewałam.
„Śledztwo panny Cahill” to siódmy w kolejności tom serii o Franscesce Cahill, ale w Polsce wydany jako pierwszy. Niestety, poprzednich sześciu tomów nie ma na polskich rynku wydawniczym. Nie mam pojęcia, dlaczego wydawnictwo Harper Collins Polska nie rozpoczęło cyklu od pierwszej części, chętnie nadrobiłabym całą serię. Na szczęście nieznajomość poprzednich książek nie stanowi żadnej przeszkody, która uniemożliwiałaby zrozumienie fabuły. Śledztwo w sprawie Rzeźnika zaczyna się i kończy w jednej części. Trudno było mi jednak zrozumieć relacje pomiędzy niektórymi bohaterami, których było całkiem sporo. Nie znałam ich historii i nie wiedziałam, kto, z kim i co.
Fabuła toczy się dość mozolnie i blisko jej do klasyki kryminału. Spotkałam się z licznymi porównaniami tej powieści do twórczości Agathy Christie, ale nigdy w życiu nie przeczytałam ani jednej jej książki, więc trudno jest mi w jakikolwiek sposób ustosunkować się do tej opinii. Zainteresowały mnie liczne wątki poboczne, szczególnie ten dotyczący Ricka i jego żony Leigh Anne, czy Maggie Kennedy – wdowy, samotnie wychowującej czwórkę dzieci. Poznajmy prywatne życie Fran, jej stosunki z przyjaciółmi, rodziną i narzeczonym, którym jest Calder Hart, mężczyzna o zszarganej reputacji, a w dodatku przyrodni brat Ricka Bragga. Tak jak pisałam już wcześniej, autorka wykreowała na kartach swojej powieści sporo postaci, a z każdą z nich wiąże się bardzo ciekawa historia.
Brenda Joyce pisze prostym językiem, lecz potrafi oddać klimat Nowego Jorku z początku XX wieku. Nazywa go zimnym i mrocznym miastem, w którym człowiek czuje się samotny i włada nim strach. Autorka porusza temat imigracji Irlandczyków do Stanów Zjednoczonych, którzy poszukiwali lepszej pracy niż ta, którą mogli otrzymać w swojej ojczyźnie. Niestety, tak jak Gwen O’Neil, nie wszystkim się powiodło po przeprowadzce.
„Śledztwo panny Cahill” to kryminał retro, w sam raz dla miłośników klasyki gatunku, czy twórczości Agathy Christie. Jest to lektura, którą czyta się lekko i z dużą przyjemnością. Historia młodej kobiety, która w Nowym Jorku na początku XX wieku jako detektyw uczestniczy w licznych śledztwach, bardzo mnie zaciekawiła. Chętnie przeczytam kolejne tomy serii i mam nadzieję, że kiedyś w polskiej wersji językowej pojawi się sześć pierwszych.
Dawno już nie czytałam książki z tego gatunku, a naprawdę mnie zainteresowałaś tym tytułem.
OdpowiedzUsuńLubię kryminały retro, więc zapamiętam ten tytuł.
OdpowiedzUsuń