Kolejny raz mam do czynienia z
autorem, o którym kompletnie nic nie wiem. Nawet moje detektywistyczne
umiejętności mnie zawiodły, choć śmiem przypuszczać, że Przemysław Sendziuk,
którego odszukałam na Facebooku (największe źródło informacji), jest tym,
którego poszukiwałam.
Wskazuje na to jego obecne miejsce zamieszkania, które
jest jednocześnie miejscem akcji powieści „Święta Trójca”. Przypadek? Nie
sądzę. Niestety są to tylko poszlaki, a nie dowody, więc uznajmy, że autor jest
dla nas wciąż zagadką.
W niewielkim niemieckim mieście Geesthacht,
należącym do kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn w tajemniczych okolicznościach
znika Timo Waldorf. Zmartwiona matka chłopaka postanawia zgłosić jego
zniknięcie na miejscowym komisariacie policji. Od tej pory sprawą zajmuje się komisarz
Henry Pallas, który uchodzi za najlepszego i najbardziej doświadczonego
policjanta w mieście. Do pomocy Pallasowi przydzielona zostaje młoda
absolwentka akademii policyjnej – Monika Steinhoff, która ma sporą wiedzę
teoretyczną, bowiem ukończyła szkołę z wyróżnieniem, lecz brak jej
doświadczenia zawodowego. Jak nie trudno się domyślić, komisarz nie jest
zadowolony z takiego obrotu sprawy, obawia się, że błędy popełnione przez
takiego żółtodzioba mogą zaszkodzić śledztwu. Ten niecodzienny duet jednak
dociera się do siebie i odkrywa coraz to mroczniejsze tajemnice Geesthacht.
Okazuje się, że Timo Waldorf związany jest z grupą przestępczą znaną pod nazwą
Święta Trójca, która to zajmuje się handlem narkotykami. Kolejne poszlaki i
dowody naprowadzają śledczych na trop porywacza, który grasuje w miasteczku i
najprawdopodobniej stoi również za kolejnymi niewyjaśnionymi zniknięciami członków
tego gangu. Niestety namierzenie przestępcy nie jest łatwe, ponieważ sprawca
nie zostawia po sobie żadnych śladów. A lista ofiar rośnie. Czy policjantom z Geesthacht
uda się odnaleźć zaginionych i postawić porywacza przed wymiarem sprawiedliwości?
Przekonajcie się sami.
Obawiałam się tej lektury,
ponieważ zasugerowałam się jej tytułem i już miałam przed oczami nawiązania do
religii. Nic bardziej mylnego! Przynajmniej w tej kwestii odetchnęłam z ulgą. Gdy
tylko zaczęłam czytać tę książkę, wiedziałam, że łatwo nie będzie, ponieważ już
na pierwszych stronach zauważyłam liczne powtórzenia, autor ciągle wspominał o
tym samym. Podejrzewam, że to debiut Przemysława Sendziuka, więc staram się go
zrozumieć – początki nie są łatwe. Nie znam procesu powstawania tej książki,
toteż zakładam, że te pierwsze strony były napisane bardzo, bardzo dawno temu i
autor zapomniał o ich skorygowaniu. Na szczęście im dalej, tym lepiej.
Akcja powieści toczy się
dwutorowo. Z jednej strony towarzyszymy naszemu porywaczowi i obserwujemy jego
bestialskie poczynania, z drugiej uczestniczymy w śledztwie prowadzonym przez
Pallasa i Steinhoff. I tutaj niestety zanika nam element zaskoczenia. Powieść
nie trzymała mnie w napięciu, bo dokładnie wiedziałam, kto stoi za zniknięciem
Timo. Książka była bardzo przewidywalna, łatwo było odgadnąć kolejny krok
przestępcy. Jedyne pytanie, z jakim autor pozostawił czytelnika, brzmiało: „Czy
policja go złapie, czy jednak nie?”. Zakończenie też niestety nie wbiło mnie w
fotel. Mimo to w powieści dużo się dzieje, więc i czyta się ją szybko.
„Święta Trójca” ma tak naprawdę
kilku głównych bohaterów. Henry Pallas nie wyróżnia się niczym szczególnym poza
tym, że cieszy się uznaniem wśród lokalnej społeczności. Monika Steinhoff to
jedna z tych denerwujących kobiecych postaci, której najchętniej zakleiłabym
usta taśmą, bo dialogi z nią były po prostu sztuczne. Miałam wrażenie, że to
taka słodka idiotka. Może autor, który jest facetem, miał problem z tym, by wcielić
się na chwilę w rolę kobiety. Bohaterem,
który prezentował się w tej powieści najlepiej, był nasz przestępca. Motywy
jego działania nie do końca były dla mnie jasne, więc długo zastanawiałam się,
co takiego siedzi w jego głowie i co nim kieruje. Artur był zdecydowanie
najmocniejszą stroną tej książki.
Przemysław Sendziuk nie szczędził
w swojej powieści mrocznych, brutalnych opisów dokonywanych zbrodni. Z
pewnością podniosły one wartość tej lektury. Mam nadzieję, że pisząc to, nie
odstraszę potencjalnych czytelników. Spokojnie, krew nie leje się hektolitrami
jak w najnowszych horrorach.
„Święta Trójca” niestety nie znajdzie
swojego miejsca wśród moich ulubionych powieści kryminalnych. Podobał mi się poruszony
przez autora temat przestępczości narkotykowej, szczegółowe opisy zbrodni oraz
motywacja sprawcy, która długo pozostawała tajemnicą. Książka nie zaskoczyła
mnie jednak tak, jak tego po niej oczekiwałam. Czuję spory niedosyt, ale z ciekawością
przyjrzę się dalszej twórczości Przemysława Sendziuka. Jestem pewna, że wśród
miłośników kryminałów znajdą się tacy, którzy będą zachwyceni tą lekturą.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu:
Dla mnie ciekawy temat ,to za mało by zdecydować się na sięgnięcie po książkę. 😊
OdpowiedzUsuńCo jeszcze jest dla Ciebie istotne?
UsuńJakoś tematyka mnie nie przekonała do tej pozycji. Myślę jednak, że znajdzie się ktoś, kto z przyjemnością sięgnie po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNie czytasz kryminałów?
Usuńkryminałom nigdy nie odmawiam:)
OdpowiedzUsuńTo może masz w zanadrzu coś, co mogłabyś mi polecić? :)
UsuńBrzmi jak przeciętny kryminalny debiut. Nie powiedziałabym nie, ale rwać się nie będę. ;) A co do pierwszych stron - to akurat moim zdaniem skorygować powinno wydawnictwo...
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale jeśli autor oddaje swoją pracę do wydawnictwa, to powinna być ona dopracowana od początku do końca.
UsuńRaczej nie mój gatunek.
OdpowiedzUsuńA co najczęściej czytasz?
UsuńLubię kryminały, ale skoro ten debiut jest raczej średni to sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno znajdziesz na moim blogu recenzje lepszych kryminałów.
UsuńTo gatunek, w którym lubię się obracać więc dałabym jej szansę :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy jednak, czy trafi w moje ręce ^^
Pozdrawiam serdecznie :)
Jeśli trafi, to czekam na Twoją opinię :)
UsuńBrzmi jak debiut niezły, ale bez wielkiego zaskoczenie, kiedy aktor wchodzi na scenę. Cóż, pierwsze kryminały nie często są najwyższych lotów. Nie brzmi na tyle źle, bym po nią nie sięgnęła, ale też nie kusi mnie specjalnie :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Daj znać, jeśli kiedyś ją przeczytasz.
UsuńKsiążka zapowiada się ciekawie, aczkolwiek nie jestem zbytnio do niej przekonana. Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSzkoda, że potencjał historii nie został wykorzystany. Czasami sięgam po kryminały, ale wolę mieć pewność, że będą dobre i mnie zadowolą. Ten raczej więc odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZ debiutami tak już jest. Nie wiadomo, na co się trafi.
UsuńNie jestem pewna czy to powieść dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDlaczego?
UsuńJa również nie słyszałam wcześniej o tym autorze.
OdpowiedzUsuńTo chyba jego pierwsza powieść ;)
UsuńPrzyznam, że książka brzmi obiecująco :) Lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/11/plener-taki-jak-ty-gabriela-gargas.html
Może przypadłaby Ci do gustu.
UsuńChyba mam za długą listę książek czekających na przeczytanie, żeby dodawać do niej przeciętniaki...
OdpowiedzUsuńMiałam co do tej książki duże nadzieje.
Usuńja zazwyczaj nic nie wiem o autorze i raczej nie bawie sie w takie szpiegowanie
OdpowiedzUsuńA ja lubię wiedzieć, czy książkę napisała osoba dorosła, czy nastolatek.
Usuń