Do samego końca lektury „Córki
pedofila” byłam przekonana, że Ewa Pirce to zagraniczna pisarka. Kiedy jednak
po przeczytaniu książki wpisałam jej nazwisko w wyszukiwarkę, doznałam sporego
zawodu. Żałuję, że taka powieść została napisana przez naszą rodzimą autorkę.
Ewa Pirce to pseudonim artystyczny pani, o której nie znajdziemy zbyt wielu
informacji.
Dotarłam do jej Wattpada, na którym publikuje swoją twórczość od
kilku lat, ale i tam nie dowiedziałam się o niej niczego ciekawego. Ewa Pirce
pozostaje zatem zagadką, którą może kiedyś ktoś rozgryzie. I chyba nie będę to
ja, ponieważ znacznie dłużej niż tym razem zastanowię się, czy sięgnąć po
kolejną jej książkę.
Laxi, a właściwie Alexia, nigdy
nie miała łatwego życia. Dziewczyna została w dzieciństwie porzucona przez
matkę, a opiekę nad nią przejął ojciec, który jednocześnie jest jej jedynym krewnym.
Tego mężczyzny z pewnością nie można nazwać „tatą”. Powinien próbować zastąpić
dziewczynce matkę, troszczyć się o nią, natomiast ten tutaj delikwent jest
prawdziwą bestią w ludzkiej skórze. Nie dość, że zupełnie podporządkował sobie
córkę, to jeszcze wykorzystuje ją seksualnie, a także stosuje wobec niej
przemoc fizyczną i znęca się nad nią psychicznie. Lexi została zupełnie sama ze
swoimi problemami. W dodatku w szkole też nie jest kolorowo, gdyż uczniowie
uważają ją za łatwą dziewczynę, ponieważ nastolatka nie stroni od seksu, ten
przynosi jej w pewien sposób ukojenie. Alexia jest outsiderką, nie ma
przyjaciół, zresztą kto chciałby przyjaźnić się z tak wredną, pyskatą
dziewczyną? Ten pancerz chroni ją przed rówieśnikami, którzy mogliby poznać jej
prawdziwe uczucia i przykrą historię. W jej życiu niespodziewanie pojawia się
dwóch nastolatków – James i Henry, którym z czasem dziewczyna pozwala się do
siebie zbliżyć. W jednym z nich Lexi odnajduje jedyną miłość, w drugim zaś prawdziwego
przyjaciela. Niestety los nie jest dla niej sprawiedliwy i tym razem staje się
niezwykle okrutny.
„Córka pedofila” to książka,
która mocno mnie zawiodła. Napis na tylnej okładce głosi, że jest to powieść
inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a w rekomendacjach podkreślono jej
autentyzm, dlatego skusiłam się na ten tytuł. Niestety bardzo szybko okazało
się, że hasła te mijają się z prawdą. Nawet, jeżeli historia oparta jest na
faktach, została przedstawiona w nieudolny sposób. Nie tego się po niej
spodziewałam. Liczyłam na zbiór przeżyć dziewczyny, która padła ofiarą
ojca-pedofila, myślałam, że cała fabuła będzie toczyła się wokół tego problemu,
tymczasem przemoc w dwuosobowej rodzinie Lexi stanowiła jedynie tło wydarzeń. W
powieści pojawia się mnóstwo sprzeczności i paradoksów. Szczerze wątpię, by
nastolatka, której ojciec zadawał przez lata tyle cierpienia, zmuszając ją
między innymi do aktów seksualnych, mogła bez przeszkód i w dodatku z
przyjemnością uprawiać seks z kolegami ze szkoły. Kiedy o tym przeczytałam, złapałam
się za głowę i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Ale co ja tam wiem o ofiarach
przemocy seksualnej.
O bohaterach nie zamierzam się
rozpisywać. Autorka starała się, by każdy z nich był inny, różnił się od siebie,
więc każdemu przypisała inne cechy charakteru. Niestety to nie wystarczyło, by
wykreować dobre postaci, które tutaj były mocno przedramatyzowane. Nawet do
głównej bohaterki nie poczułam sympatii. Kolejna skrzywdzona dziewczynka,
której cały świat wali się na głowę, która jednak pokazuje wszystkim dookoła,
jaka to z niej twarda babka, chociaż w głębi duszy jest bardziej krucha niż
herbatniki z marketu.
Warsztat pisarski Ewy Pirce jest
poprawny. Tylko po co tyle wulgaryzmów? Nie były one potrzebne, Lexi i tak
wystarczająco zniechęciłaby do siebie czytelników, nawet bez tej podwórkowej
łaciny. Czytając tę książkę, cały czas miałam nieodparte wrażenie, że zmagam
się z jakimś Wattpadowym opowiadaniem lub starym blogowym fanfickiem, tylko
zabrakło tutaj gwiazdy rocka z lat osiemdziesiątych. Na szczęście dobrnęłam do
samego końca, choć wcale łatwo nie było. Autorka miała pomysł i potencjał, lecz
go w pełni nie wykorzystała. Szkoda, bo mogła być to naprawdę mocna historia. Dramatyczne
sceny, które pojawiły się pod koniec lektury i które miały wycisnąć ze mnie łzy,
przyniosły niestety odwrotny skutek – łzy rozpaczy nad tym (u)tworem.
„Córka pedofila” jest powieścią,
która ma swoich zwolenników i przeciwników. Tym razem zaliczam się do tych
drugich. Książka zasłynęła na rynku literackim dzięki chwytliwemu tytułowi, bulwersującej
tematyce. Pełno jest tu wulgaryzmu, sprzeczności, kompletnie przerysowanych
sytuacji oraz budzących wstręt, a nie litość, bohaterów. Tej lektury nie
polecę, ale jeżeli zaciekawił Was tytuł, sami możecie przekonać się, czy rzeczywiście
była taka zła.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu:
🔷🔹🔷🔹🔷
Zainteresowanych zapraszam na mojego instagrama:
Mnie ten tytuł i okładka zdecydowanie odstraszyły. Coś podskórnie czułam, że nie przypadnie mi do gustu i miałam rację jak widzę. Nie wiem, czy ofiary przemocy seksualnej ze strony rodzica tak reagują, ale tak na chłopski rozum to prędzej bym się spodziewała awersji do seksu, nie badałam tematu więc może i tak jak robi bohaterka też bywa. Tak czy siak nie zamierzałam i nie zamierzam czytać i sprawdzać, czy jest taka zła jak piszesz;)
OdpowiedzUsuńOjejku ta ksiązka może byc trudna ale i fascynujaca <3 Wkładasz duzo pracy w recenzje :)
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com
Czytałam, ale mnie ta książka bardzo się podobała. Naprawdę miała coś w sobie.
OdpowiedzUsuńNa początku nie przypadła i do gustu, ale potem coraz bardziej wciągała.
https://weruczyta.blogspot.com/
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Lubię czytać poważniejsze, mroczniejsze książki, więc tytuł zwrócił moją uwagę. Jednak jak napisałaś, co się dzieje w środku, to chyba sobie odpuszczę przeczytanie tej pozycji.
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę w ręce, ale ostatecznie jej nie przeczytałam. Dzięki Twojej recenzji wiem, że na pewno po nią nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńGdybym nie przeczytałabym Twojej opinii tylko kierowała się okładką i opisem - sięgnęłabym po nią. Teraz zaczynam się zastanawiać czy warto ...
OdpowiedzUsuńTytuł rzeczywiście kusi, ale chyba nie jestem na tyle otwarta psychicznie by po nią sięgnąć. Zresztą jak sama piszesz nie koniecznie polecasz...
OdpowiedzUsuńOkładka skutecznie odstraszyła mnie od tej książki i po Twojej recenzji widzę, że słusznie. Zdecydowanie nie zamierzam po nią sięgać, szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Ciekawa pozycja ale raczej nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńcieżka pozycja
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie poza moim kręgiem zainteresowań! Recenzja bardzo fajnie napisana!
OdpowiedzUsuńTytuł intrygujący. Książka może być trudna, ale gdy się na nią natknę to będę chciała ją przeczytać
OdpowiedzUsuń