Forest Blackwood to pseudonim
artystyczny polskiego pisarza fantastyki. Niestety nie znalazłam o tym autorze
zbyt wielu informacji. Ukończył Wyższą Szkołę Hotelarstwa i Gastronomii w
Poznaniu, interesuje się rolnictwem, ornitologią i oczywiście literaturą. Lubi
muzykę klasyczną i ludowe pieśni. Jednymi z jego ulubionych pisarzy są: Andrzej
Sapkowski i Stephen King. Uwaga! Ma 13 kotów (zazdroszczę!) i dwa psy. W marcu
bieżącego roku nakładem poznańskiego wydawnictwa AlterNatywne ukazała się
powieść „Wojna Światła i Ciemności”. Forest Blackwood jest w trakcie pisania drugiej
części swojej debiutanckiej książki.
Uniwersum, w którym toczy się
akcja powieści, składa się z siedmiu magicznych krain, które noszą następujące
nazwy: Almegia, Draxban, Inarax, Irgana, Lanar, Syrnia i Unbia. Przejścia
pomiędzy nimi są zamknięte, w wyniku czego mieszkańcy jednej krainy, nie mają
pojęcia o istnieniu tych drugich. Pewnego razu aniołowie postanawiają zmienić
zasady gry. Archanioł Arahiel otrzymuje zegar zawierający elementy każdej z
siedmiu krain, zwany mechanizmem, który posiada cechy mapy, a jednocześnie
informatora o wszystkich magicznych obszarach.
Zadaniem Arahiela jest przekazanie mechanizmu mieszkańcowi Draxban.
Niestety w krainach panuje chaos. Aniołowie niższej rangi, zwani pasterzami
toczą walki z podstępnymi wiedźmami. Arahiel zostaje pokonany w jednej z nich,
jednak tuż przed śmiercią udaje mu się wysłać do Almegii mapę, dzięki której
można odnaleźć mechanizm.
Główna akcja książki zaczyna się
w momencie, gdy hrabia Artis z Królestwa Draxban odkrywa niezwykły mechanizm
pozwalający na swobodne przemieszczanie się pomiędzy krainami uniwersum. Niestety
grasują w nich siły zła, które sieją kompletne spustoszenie. Ich mieszkańcy
muszą się ze sobą zjednoczyć, aby wspólnie stawić czoła wiedźmom, demonom i
wampirom z Lanar. Nie obejdzie się bez pomocy Aniołów.
Długo zastanawiałam się, co
napisać o książce, którą przeczytałam dokładnie od deski do deski, a i tak
niewiele z niej zrozumiałam. Fabuła obraca się wokół walki dobra ze złem. Pojawiają
się fantastyczne postacie, takie jak anioły, demony, czarodziejki, wiedźmy,
wampiry i zwierzęta z niezwykłymi mocami. Bohaterów jest bardzo, bardzo dużo.
Dla mnie za dużo, gubiłam się. Autor nie poświęcił im zbyt wiele swojej uwagi,
nawet jeśli mieli oni znaczącą rolę dla fabuły. Nie poczułam między sobą a
Artisem żadnej więzi, nie mówiąc o pozostałych postaciach, które przez całą
lekturę pozostawały mi zupełnie obojętne.
Akcja gna do przodu jak szalona.
Nie ma czasu, aby czytelnik wziął głęboki oddech i przeanalizował w myślach to,
o czym przed chwilą przeczytał. Odniosłam wrażenie, że książka jest napisana
dość chaotycznie. Trudno było mi się połapać, kto wypowiada jaką kwestię,
niektóre dialogi były moim zdaniem zbędne i kompletnie nic nie wnosiły do
treści. Bohaterowie teleportowali się z krainy do krainy tak szybko, że za nimi
nie nadążałam.
Ze strony technicznej pojawiła
się natomiast kwestia braku twardych spacji. Jestem uczulona na spójniki, które
pozostają na końcu wersu, bardzo mnie one drażnią. I choć tutaj na blogu niestety nie jestem w
stanie ich zlikwidować, to jednak wymagam tego od redaktora książki, który
powinien się nimi zająć. Gdy miesiąc temu robiłam korektę mojej pracy
magisterskiej, na niczym nie skupiłam się tak bardzo, jak właśnie na twardych
spacjach i tych nieszczęsnych spójnikach.
Chociaż błędów i niedociągnięć w
powieści Foresta Blackwooda jest całkiem sporo, to jednak nie wszystko było
takie złe, jak może się wydawać po mojej recenzji. Na pochwałę zasługują
oryginalne nazwy miejsc i imiona postaci. To właśnie najbardziej lubię w
fantastyce, choć pewnie większości z nich nie potrafiłabym wymówić. Autor
bardzo dokładnie opisał sceny walk, gdyż w przedstawionym przez niego świecie
ciągle toczą się wojny pomiędzy stroną Dobra i Zła, Światła i Ciemności.
Niestety „ciemna strona mocy” wydała mi się dość słaba i nieco zbyt łatwa do
pokonania.
Nie mam pojęcia, dlaczego lektura
tej książki sprawiła mi tyle trudności. Czytanie szło mi opornie i parę razy
cofałam się o kilka stron, bo zwyczajnie nie wiedziałam, o czym czytam. Może
autor powinien dopracować opisy, bo te tutaj były dosyć suche i fabuła, choć
ciekawa, nie wciągnęła mnie wcale. Mimo to czekam na drugi tom i mam nadzieję,
że Forest Blackwood dopracuje to, co niekoniecznie wyszło mu w pierwszej
części.
„Wojna Światła i Ciemności” to
pełne magii i fantastycznych stworzeń uniwersum, w którym toczy się walka dobra
ze złem. Choć nie spełniło moich oczekiwań, z pewnością znajdzie zwolenników
wśród miłośników fantasy. Wkrótce ukaże się druga część powieści i z pewnością
dam tej historii jeszcze jedną szansę.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu:
Jakiś czas temu widziałam ten tytuł w propozycjach wydawnictwa, ale z uwagi na gatunek nie byłam nim zainteresowana. Z tego co widzę, niewiele straciłam. Może drugi tom będzie lepszy, kto wie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię tematyki dobra ze złem. Ja gubię się nawet w książkach gdzie nie ma jakiejś wielkiej akcji, więc tym bardziej ta książka mnie nie zachęca ;)
OdpowiedzUsuńtematyki walki dobra ze złem*
UsuńMnie niestety książka również nie zachęca.
OdpowiedzUsuńWidzę tu na okładce wszystko! Opowieści z Narnii, Władcę Pierścieni i wiele innych... zakładam, że w środku byłby już literacki misz masz, ale spoglądając do recenzji - będę trzymała się z daleka od tej książki :)
OdpowiedzUsuńOjć.... najbardziej w książkach chyba nie lubię tego, jak polscy autorzy tworzą sobie zagraniczne nazwiska - jakby dzięki temu chcieli być bardziej poczytni. Tak więc z tej lektury rezygnuję na starcie :)
OdpowiedzUsuńZnając mnie, moje ulubione klimaty, tak czy inaczej kiedyś po książkę sięgnę. Może mój odbiór będzie lepszy. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Nie moje klimaty :/
OdpowiedzUsuńhttps://fasionsstyle.blogspot.com/
Yu, razem ksiązka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/07/red-dress.html
Nie dla mnie, ale za to wiele się o niej słyszy ostatnio :)
OdpowiedzUsuńfantastyka to niestety nie są moje klimaty
OdpowiedzUsuńPo książkę raczej nie sięgnę - głównie dlatego, że polska fantastyka to nie mój konik. Jedno trzeba powiedzieć - autor to na pewno ciekawa osoba, która w dodatku pisze najprawdopodobniej gdzieś w mojej okolicy.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię fantastyki (chociaż w życiu byłam zmuszona do przeczytania paru książek), ale zaciekawiał mnie notka biograficzna. To znaczy, że pisarzem można być po różnych studiach nawet gastronomicznych ... ale byle być tylko dobrym pisarzem!
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam za fantastyką :/
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiem, że muszę unikać tej książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Skryta Książka
Zgadzam się z Tobą również przez wielką ilość postaci absolutnie się pogubiłam w wątkach :/
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz swoje recenzje, zostaje wraz z Tobą tutaj ^^
http://podroozdokrainyksiazek.blogspot.com/
Okładka mnie ujęła, ale szczerze mówiąc, jeszcze zanim napisałaś wprost w recenzji, że gubiłaś się w świecie przedstawionym, to mnie samej przemknęło przez myśl pytanie "czekaj, o co tu właściwie chodzi?". Zapowiadało się całkiem nieźle, choć czuję się skołowana już po tej recenzji. Faktycznie chyba tego wszystkiego było po prostu za dużo. Raczej podziękuję - może jeśli wpadnie mi przypadkiem w ręce to zerknę, ale coś czuję, że też bym się pogubiła w fabule :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Trochę nie mój typ książki :)
OdpowiedzUsuństrasznie mi szkoda takich historii, mają potencjał, ale nie wykorzystują go
OdpowiedzUsuń