Kilka słów o mnie
Bloguję od 2005 roku. Jestem absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Pracuję w jednej z państwowych instytucji publicznoprawnych, a wolne chwile poświęcam mojej rodzinie, przyjaciołom i oczywiście fantastyce. To właśnie koleżanki skierowały moje zainteresowania w stronę niezwykłego świata książki, filmu, serialu czy gry. A nawet znalazło się wśród nich miejsce dla mangi i anime. Bywam na lokalnych eventach poświęconych fantastyce. Można znaleźć mnie na Pyrkonie, raz w cosplay'u, raz bez.
  • Preferencje literackie: fantastyka, kryminał, thriller, horror, biografia muzyczna, literatura obyczajowa, manga/komiks.
  • Preferencje muzyczne: rock (hard rock, classic rock), heavy metal (thrash/black/death/doom/power/speed metal) oraz metal neoklasyczny. Po prostu kocham Megadeth!
  • Preferencje filmowe/serialowe: filmy i seriale oglądam "od święta", prędzej pokuszę się o krótkie anime. Prawdopodobnie wynika to z tego, że nikt nie chce oglądać ze mną horrorów - nie mam pojęcia dlaczego. Ale Breaking Bad to naprawdę dobry serial!
  • Bez daty. Kartki z dziennika



    Czytam głównie książki autorów polskich, niemieckich, angielskich, amerykańskich, norweskich, nawet jeden Holender się trafił, nigdy jednak nie miałam w rękach książki napisanej przez Greczynkę. Léna Pappá jest jedną z poetek współczesnej Grecji. Studiowała historię i archeologię na Uniwersytecie w Atenach, filologię francuską w ateńskim Instytucie Francuskim oraz ukończyła Wyższą Szkołę Sztuk Pięknych. W 1956 roku zadebiutowała zbiorem wierszy „Poezje”. Została wyróżniona wieloma lirycznymi nagrodami w Grecji. Jej wiersze zostały przetłumaczone w pięciu językach. W 2014 roku ukazała się książka „Bez daty. Karki z pamiętnika”, która swoją premierę w Polsce miała pod koniec marca 2016 roku.
    Książka, jak sam tytuł wskazuje, napisana jest w formie dziennika.
    Prawdopodobnie Léna Pappá postanowiła wydać zapiski zmarłej przyjaciółki, aby uczcić jej pamięć. Czy zrobiła dobrze? Sama nie wiem. Licząca sobie prawie 450 stron książka zawiera liczne refleksje i opisy przeżyć Greczynki, która swoją przygodę z pisaniem pamiętnika rozpoczęła jeszcze w szkole średniej. Miłosne rozterki to temat rzeka, który porusza przy każdej okazji. Pierwsza część książki poświęcona jest poszukiwaniom miłości, cierpieniu po stracie bliskiej osoby i po ulokowaniu uczuć nie tam, gdzie trzeba. Druga część to zapiski dojrzałej już kobiety, która rozmyśla o śmierci, która czuje lęk przed upływającym czasem.
    „Bez daty. Kartki z pamiętnika” to książka, w której tragedia goni tragedię. Śmierć wisi w powietrzu, raz przychodzi i zabiera kogoś znajomego, innym razem kusi samą narratorkę, która wielokrotnie rozmyśla o samobójstwie. Do tego dochodzi nieszczęśliwa miłość. Pod względem fabularnym nie czytałam od dawna nudniejszej książki. Przebrnęłam przez nią tylko dlatego, że ten dziennik czyta się naprawdę łatwo i przyjemnie. Przyjemność jednak nie płynie z tego, o czym się przeczytało, a ze stylu, w jakim został napisany. I tu pojawia się pytanie, czyjego stylu? Czy rzeczywiście Léna Pappá postanowiła wydać zapiski Anny (tak chyba miała na imię jej przyjaciółka, choć ręki sobie nie dam uciąć, bo jej imię pojawiło się zaledwie dwa razy na całe 450 stron), czy może stworzyła je na potrzeby tej książki? Moim zdaniem Anna jest alter ego autorki, ponieważ sama pisze wiersze i odnosi w tej dziedzinie sukcesy, a nawet uczęszcza do Instytutu Francuskiego. Nie mam pojęcia, jaka jest prawda, być może jest to autobiografia autorki.
    Kilka słów o wydaniu, gdyż nie mogę nie napisać o przepięknej okładce. Jest delikatna, dość minimalistyczna, ale ma w sobie coś niezwykłego. Przedstawiona na niej kobieta, bardzo przypomina mi Greczynkę ze starożytności, a to za sprawą jej fryzury. Od razu mam przed oczami jakąś grecką boginię. Czcionka jest dosyć duża i wyraźna, co ułatwiło mi znacznie czytanie.
    Długo czekałam na jakiś przełom w życiu Anny, dlatego uporałam się z książką w dwa dni, niestety nie doczekałam się go. Jestem bardzo zawiedziona. Wiedziałam, że nie powinnam oczekiwać historii podobnej do tej z chociażby „Pamiętnika narkomanki” Barbary Rosiek, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo przytłoczy mnie ta lektura.
    Podoba mi się jednak sama idea prowadzenia dziennika. Wielokrotnie próbowałam, lecz nigdy nie udało mi się pisać dłużej niż tydzień. Później rzucałam zeszyt na dno szuflady i zupełnie o nim zapominałam, a gdy po jakimś czasie go odnajdywałam, pozostawało mi wyrwać zapisane strony. Były beznadziejne. Tutaj mamy do czynienia z naprawdę wartościowymi notatkami, z których można wykraść wiele ciekawych cytatów i złotych myśli.
    „Bez daty. Kartki z dziennika” to książka, która niestety nie przypadła mi do gustu, była zbyt banalna. Takich historii, jak te w niej opisane, mam w swoim życiu pod dostatkiem, dlatego ciężko było mi znieść ciągłe użalanie się bohaterki nad swym złym losem. Nie wątpię, że ta propozycja literacka ma rzesze zadowolonych czytelników, którzy się nią zachwycają, ja jednak niczego z tej lektury nie wyniosłam.

    Ocena: ✭✭✭

    Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu: 
    http://www.ksiazkoweklimaty.pl/




    35 komentarzy

    1. Hmm nie mam obecnie ochoty na taki dołujący dziennik. Oj nie.

      OdpowiedzUsuń
    2. Greckiego autora to ja chyba jeszcze nic nie czytałam ;)poza tekstami starożytnymi
      http://justboooks.blogspot.com/

      OdpowiedzUsuń
    3. Czytam książki różnych autorów z różnych gatunków, ale rzadko mam okazję czytać książki np. Autorów z Grecji. Racz miałam okazje przeczytać książkę osoby, która mieszka w Indiach i tam też się urodziła.
      Co do tejże książki, może kiedyś sięgnę, bo raczej z tych stron nikogo nie znam, więc myślę, że spróbować warto.
      Pozdrawiam,
      http://www.sekretny-trop.pl

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Myślę, że jest wiele ciekawszych książek pisanych przez greckich autorów :P

        Usuń
    4. Z jednej strony coś mnie w tej książce intryguje. Po taką formę sięgam naprawdę bardzo rzadko, ponadto jestem zwyczajnie ciekawa bohaterki i jej przemyśleń, a z drugiej strony, skoro piszesz, że tak się wynudziłaś... To nie wiem, czy warto w ogóle poświęcać czas na tę książkę. Może kiedyś dam jej szansę :)
      Pozdrawiam,
      rude-pioro.blogspot.com

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Decyzja już należy wyłącznie do Ciebie :P

        Usuń
    5. Nie wiem, czy zbyt nie zdołowałaby mnie ta powieść, ale może kiedyś ją przeczytam, kto tam wie. Jednak na razie nie jest to priorytet. ;-) Pozdrawiam
      Osobliwe Delirium

      OdpowiedzUsuń
    6. Nie potrafię się wypowiedzieć. Nawet nie slyszałam o tej ksiażce, ale jednak opis i recenzja do mnie nie przemawiają.

      OdpowiedzUsuń
    7. Chyba sobie odpuszczę, mimo że lubię czytać książki w formie dzienników lub listów. Czytanie o śmierci jest zbyt ponure jak na obecną porę roku.
      Też wiele razy próbowałam pisać pamiętnik, ale nic z tego nie wyszło :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Ludzie to jednak potrafią być zdeterminowani :P

        Usuń
    8. Mam tyle książek na swojej liście że taką banalną to sobie odpuszczę.

      OdpowiedzUsuń
    9. Poważna lektura i cos w sobie ma :)

      Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Coś pewnie ma, ale nie umiem tego odnaleźć.

        Usuń
    10. ja bym ziewała nad nią;p co za dużo niedoli to neizdrowo

      OdpowiedzUsuń
    11. Szkoda, że książka Cię rozczarowała, to zawsze zawiedzione nadzieje na wciągającą przygodę czytelniczą.

      OdpowiedzUsuń
    12. Jak pamiętnik pełen rozterek miłosnych i w dodatku nudny, to sobie odpuszczę, szkoda czasu. ;/

      OdpowiedzUsuń
    13. Widzę, że nie warto sięgać po tą pozycję.

      OdpowiedzUsuń
    14. Ciekawa fabuła pełna akcji to dla mnie podstawa, więc raczej nie sięgnę.
      Pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    15. Nie jest to mój typ książki, trochę strata czasu ;)

      OdpowiedzUsuń
    16. Raczej nie dla mnie, ale Twoje recenzje zawsze są tak ciekawe, że czytam je z przyjemnością.

      OdpowiedzUsuń
    17. Od wielu lat dziennik kojarzy mi się ze znajomym, który prowadził go na blogu. Aż dziwnie było, gdy kilku miesiącach z tym skończył, człowiek przyzwyczajał się do czytania jego rzeczy i jakby nie patrzeć, sam myślał o tym, żeby zacząć pisać coś swojego. W sumie - gdyby nie on to mnie pewnie by tutaj nie było.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Też kiedyś prowadziłam blogowe dzienniki.

        Usuń