„Adria” to książka, która swoją
premierę miała kilka dni temu. Jej autorem jest Martin Coll. Nie mam bladego
pojęcia, kto kryje się pod tym pseudonimem, a gdy wpisuję imię i nazwisko w
wyszukiwarkę, wyniki wskazują mi amerykańskiego dilera narkotykowego albo
odnośnik do konta na Wattpadzie –internetowej społeczności, która zrzesza
pisarzy i czytelników. Intuicja podpowiada mi, że chodzi o tę drugą osobę. Niestety
nie dowiem się niczego o autorze, ale po przeczytaniu książki, wnioskuję, że
została napisana przez nastolatka. Ciekawe, czy się mylę.
W tej recenzji zabiorę Was do świata,
w którym nic nie dzieje się przypadkiem…
W królestwie La Roi znajduje się
twierdza będąca siedzibą Organizacji, która nie ma swojej nazwy własnej i
zajmuje się szkoleniem pięcioletnich sierot w zabijaniu. Prawie jak współcześni
islamscy terroryści, czyż nie? Pewnego razu trafia do niej grupa trzydziestu
dwóch nowicjuszy, szesnastu chłopców oraz szesnaście dziewczynek. Wśród nich
znajduje się tytułowa bohaterka – Adria Arleto. Na łamach powieści poznajemy
kulisy jej życia i trzynastoletnich zmagań w Organizacji, bo tyle trwa tam edukacja.
Adepci tego zrzeszenia pobierają
nauki u kilku trenerów - Gortexa, Teshe,
Methio, Moiry, pół orka pół człowieka Jorega, Eldo, Yosseka, czy Khalata, z
którym bohaterka wyrusza w wieku szesnastu lat na szkolenie poza twierdzą.
Każdy z instruktorów specjalizuje się w innej dziedzinie, tak więc sieroty
zgłębiają tajniki walk, opieki nad zwierzętami, uczą się obcych języków, czy
wytrzymałości na doznawany ból.
Adria na lekcjach u Teshe dowiaduje
się o dziewczynce, która nosi bardzo podobne imię – Aria. Jest to alter ego
głównej bohaterki, jak napisał autor, „awatar”, którego życie należy śledzić,
by dogłębnie je poznać, co ma na celu ćwiczenie pamięci adeptki. Tutaj
napotkałam pewien problem, ponieważ na pierwszych stronach Teshe opowiadając o
Arii, wspomina, że ta umarła, a jej historia nigdy się nie dokończyła. W
dalszej części książki dziewczynka jednak żyje. Nie trzymało mi się to kupy,
nadal nie trzyma, ponieważ wróciłam do początku powieści i utwierdziłam się w
przekonaniu, że to nie moje niedopatrzenie, a autora.
Skoro już mowa o
niedoskonałościach, to w oczy rzuca się sporo literówek i błędów
interpunkcyjnych. Są to oczywiście drobnostki, które jednak w moim przypadku
znacząco wpływają na odbiór książki. Wiadomo, że jest to raczej potknięcie osoby
odpowiedzialnej za korektę. Często mylono orka z ogrem, szczególnie w przypadku
Jorega, o którym wcześniej już wspomniałam.
Pierwsze, co nasuwa się
czytelnikowi na myśl po przeczytaniu początkowych stron, to Saga o wiedźminie.
Znany większości cykl książek Andrzeja Sapkowskiego o przygodach wiedźmina Geralta
z Rivii. Znalazłam również nieliczne odwołania do serii o Harrym Potterze, czy
fantasy o Śródziemiu Tolkiena.
Wyraźnie, różnorodnie wykreowani
bohaterowie przypadli mi do gustu. Wielu z nich ma rude włosy, a ja po prostu
uwielbiam rudych, więc uśmiech z mojej twarzy nie znikał ani przez chwilę, gdy
o nich czytałam. Zaskakujące w książce jest to, że pięcioletnie dzieci, które
poddawane są ciężkim próbom, bolesnym i brutalnym wyzwaniom w czasie swojej
edukacji, nie ronią przy tym ani jednej łzy. Nikt nie marudzi, każdy jest
wytrzymały, a przecież wszyscy uczniowie są ludźmi. Zwykłymi, małymi dziećmi. A
może jednak mają w sobie coś wyjątkowego, czego brakuje pozostałym sierotom
żyjącym w świecie wykreowanym przez Martina Colla? W świecie pełnym
fantastycznych stworzeń: elfów, krasnoludów, niziołków, czy orków oraz niezwykłych,
można rzecz magicznych przedmiotów.
Na uwagę zasługują barwne opisy,
dzięki którym czytelnik może znaleźć się w samym centrum wydarzeń. Niektóre z
nich zainteresują miłośników thrillerów, a nawet horrorów, potrafią zmrozić
krew w żyłach. Autor wprowadził również wątek kryminalny, w tle toczy się
śledztwo, mamy do czynienia z wieloma przesłuchaniami. Aura tajemniczości
towarzyszy czytelnikowi do ostatniej strony powieści.
Książkę czyta się bardzo szybko i
przyjemnie, choć jest dość opasła, to za sprawą czcionki, dzięki której wcale
nie męczą się oczy. Napisana została prostym, zrozumiałym językiem. Dedykowana
jest raczej młodzieży. Zawiera liczne rozważania na temat śmierci.
„Adria” jest pierwszą częścią
cyklu. Ciekawią mnie dalsze losy bohaterki, chciałabym poznać całą historię,
ponieważ akcja rozkręciła się dopiero pod koniec opowieści. I choć w recenzji nie wypada
najlepiej, to gorąco polecam wszystkim miłośnikom fantastyki. Może zaskoczy Was
pozytywnie.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję księgarni internetowej Selkar.pl
Nie jestem już młodzieżą (smuteczek), ani fanką fantastyki. Jednak myślę, że innych może ta książka zaciekawić:)
OdpowiedzUsuńGdybym miała naście lat, to pewnie dałabym tej książce 10/10.
Usuńkoniecznie mmuszę przeczytać
OdpowiedzUsuńPolecam całą serię.
UsuńBardzo lubię lekkie, przyjemne książki młodzieżowe. Nie słyszałam wcześniej o tym tytule, ale mnie zaintrygował ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Skryta Książka
To dosyć popularne ostatnio książki. Warto przeczytać.
UsuńRecenzja super, bardzo mnie zaciekawiła choć wcześniej nie słyszałam o niej ;) obserwuje
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuper recenzja ja książki czytam juz od dawna ale recęzji jeszcze nie robiłam moze czas najwyższy ;) http://douceeprincesse.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńPisanie recenzji to ciężka praca :)
UsuńKurczę, brzmi naprawdę dobrze! Ciekawe jak to się stało, że umknęła mi ta książka ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę Ci umknęła? Wydaje mi się, że to bardzo popularna seria.
UsuńKsiążka wydaje się mega ciekawa :) A że ostatnio z nudy pożeram książki ten tytuł dopiszę do swojej listy oczekujących :) Pozdrawiam :) / http://marcelinakornelia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak zaczniesz ze "Złodziejem pioruna", to na nim nie poprzestaniesz :)
UsuńNiby jestem fanką takich klimatów, ale na książkę nie mam ochoty. No cóż, poza tym pewnie tylko bym ją zhejtowała, tak coś czuję XDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na przedpremierową recenzję "Ból za ból"!
No co Ty, aż tak negatywnie jesteś do niej nastawiona? :D
UsuńNie jest to mój gatunek, ale rudowłosi bohaterowie nieco zaskakują :)
OdpowiedzUsuńSą kochani. Kocham rudych. A szczególnie Mustaine'a D:
UsuńZainteresowała mnie ta książka,przeczytam ją .Obserwuję
OdpowiedzUsuńhttp://creativelylive.blogspot.com/
bardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńdoblazness.blogspot.com
Bardzo ciekawie piszesz :) Książka co prawda nie dla mnie (młodzieżą już nie jestem i rzadko czytam fantastykę), ale i tak mnie zaciekawiłaś! I okładka jest fantastyczna. :)
OdpowiedzUsuńTo chyba musisz znaleźć dla niej trochę czasu :)
UsuńBrzmi bardzo zachęcająco!
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać.
UsuńJa niestety nie przepadam za fantastyką, ale poślę linka mojej młodej kuzynce, jej się powinna spodobać :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNie mogę przełamać się do fantastyki, dlaczego? Nie wiem 😊 jak nie byłby to ten gatunek to na pewno bym sięgnęła :)
OdpowiedzUsuńDo grudnia 2015 też zarzekałam się, że fantastyka jest bee.
UsuńA ja znów nie znoszę takich, o których napisałaś :D
OdpowiedzUsuń