Kilka słów o mnie
Bloguję od 2005 roku. Jestem absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Pracuję w jednej z państwowych instytucji publicznoprawnych, a wolne chwile poświęcam mojej rodzinie, przyjaciołom i oczywiście fantastyce. To właśnie koleżanki skierowały moje zainteresowania w stronę niezwykłego świata książki, filmu, serialu czy gry. A nawet znalazło się wśród nich miejsce dla mangi i anime. Bywam na lokalnych eventach poświęconych fantastyce. Można znaleźć mnie na Pyrkonie, raz w cosplay'u, raz bez.
  • Preferencje literackie: fantastyka, kryminał, thriller, horror, biografia muzyczna, literatura obyczajowa, manga/komiks.
  • Preferencje muzyczne: rock (hard rock, classic rock), heavy metal (thrash/black/death/doom/power/speed metal) oraz metal neoklasyczny. Po prostu kocham Megadeth!
  • Preferencje filmowe/serialowe: filmy i seriale oglądam "od święta", prędzej pokuszę się o krótkie anime. Prawdopodobnie wynika to z tego, że nikt nie chce oglądać ze mną horrorów - nie mam pojęcia dlaczego. Ale Breaking Bad to naprawdę dobry serial!
  • Pamiętnik buntowników


    Karol Wąsowicz to młody, zaledwie dwudziestotrzyletni autor, który pochodzi z Tymbarku (woj. małopolskie). Jest absolwentem technikum gastronomicznego, aktualnie uczęszcza do technikum farmaceutycznego. Pasjonuje się muzyką, której nie tylko słucha, ale również tworzy i publikuje na YouTube. „Pamiętnik buntowników” jest jego literackim debiutem.

    Paweł traci wzrok, a ta tragedia ciągnie za sobą lawinę nieszczęść. Opuszcza go ukochana dziewczyna Magda i zaczynają dręczyć go przerażające, lecz prorocze sny. Dziewczyna staje się największym wrogiem bohatera i dąży do jego zniszczenia. W koszmarach zaś pojawia się upiorny Rzeźnik, a zadaniem Pawła będzie go pokonać. Wydaje się, że młody chłopak pozostał sam ze swoimi problemami, jednak los niespodziewanie zsyła mu Alicję, która staje się jego nową towarzyszką. Tajemnicza dziewczyna zapoznaje go z sekretną grupą Buntowników. Między dwójką bohaterów rodzi się silne uczucie. Czy uda im się przezwyciężyć zło, pokonać wrogów i rozwiązać zagadkę „Pamiętnika buntowników”?
    Do debiutów podchodzę ze szczególną ostrożnością. Tak było i tym razem. Wiedziałam, że mam do czynienia z bardzo młodym autorem, więc przygotowałam się na wszystkie ewentualne potknięcia. A trochę ich niestety było. Choć pomysł na fabułę był niezły, to niestety wykonanie trochę kulało.
    Karol Wąsowicz nie pozwolił się nudzić czytelnikowi i choć jego książka ma zaledwie sto dwadzieścia stron, jest pełna zaskakującej akcji. Nie zawsze jednak trzyma w napięciu. Potknięcie, którego obawiałam się najbardziej, to niesystematyczność. Paweł jest niewidomy, więc autor powinien być konsekwentny. Kilka razy odniosłam wrażenie, że nasz debiutant kompletnie zapomniał o pewnych ograniczeniach swojego bohatera. Zaznaczyłam sobie nawet fragmenty, żeby nie być gołosłowna.
    „Już nawet czekała. Znalazłem w szafie szare dżinsy, moją ulubioną bluzę i szybko się ubrałem”. Skąd wiedział, jaki kolor miały spodnie, skoro nie widzi? Może wszystkie jego dżinsy były szare, ale skąd czytelnik ma o tym wiedzieć?
    „Byłem głodny, więc zamówiłem jedzenie z wegańskiej knajpki. Zauważyłem, że zacząłem się zdrowo odżywiać. Nie jadłem białego pieczywa, tylko ciemne, piłem dużo wody, starałem się uprawiać sport – głównie bieganie na świeżym powietrzu wokół stawu w parku lub na bieżni w domu”. Niewidomym samo chodzenie sprawia pewnie wiele kłopotu, a co tu dopiero o bieganiu mówić… Paweł musiał mieć naprawdę dużo szczęścia, że się w tym stawie nie skąpał. Tutaj chciałabym też zwrócić uwagę na wegańskie jedzenie, bo coś mi mówi, że ten ser, z którym naleśniki zajadał nasz bohater, wegański raczej nie był. Ale może się mylę, może się czepiam, w końcu przedwczoraj sama zrobiłam wegański żółty ser z… ziemniaka!
    „Tam miałem komputer z dostępem do Internetu. Nie chciałem być zielony w sprawach czarownic, więc odpaliłem ciocię Wikipedię i sprawdziłem coś na ich temat. Niewiele dowiedziałem się z tej strony, więc przejrzałem jeszcze inne”. Paweł kilka razy odzyskiwał wzrok, kilka razy go tracił, czasem można było się pogubić. Sprawdziłam dokładnie jeszcze raz i w powyższych fragmentach był niewidomy. Zaskakujące, wręcz nieprawdopodobne są jego umiejętności radzenia sobie w tak trudnej sytuacji. Jeszcze jedna kwestia nie daje mi spokoju. Nie zaznaczyłam jej, ale też nie miałam problemu z jej odszukaniem.
    „Zasiadłem przed komputerem. Na szczęście istniały teraz nowe technologie i mogłem skorzystać z wyszukiwania dźwiękowego. Dzięki temu udogodnieniu poznałem losy Apostoła Bartłomieja. Słuchałem i czułem, jakbym zamieniał się w kamień”. Niżej znajduje się fragment zaczerpnięty z sieci i w przypisach link do niego. Odwiedziłam tę stronę internetową i nie znalazłam żadnej opcji, dzięki której zamieszczony na niej tekst mógłby zostać przeczytany. Być może istnieją przeglądarki internetowe, które mają takie możliwości. Można też skopiować sobie tekst i choćby przepuścić go przez translator. Ale by to zrobić, trzeba jednak widzieć. Dlatego dla mnie, totalnego laika, wszystko to wydaje się grubymi nićmi szyte. A niektórymi przypisami Karol Wąsowicz strzelił sobie w kolano.
    Ciekawy jest nieszablonowy podział książki. Nie mamy tu do czynienia z tradycyjnymi rozdziałami, a aktami i scenami – choć nie jest to wcale dramat. Każdy akt nawiązuje do Nowego Testamentu. Nie brakuje licznych odwołań do Pisma Świętego. Mamy do czynienia z 12 buntownikami, którzy są odzwierciedleniem 12 apostołów. Pojawia się też zdrajca, którego pierwowzorem jest Judasz. W „Pamiętniku buntowników” znajdziemy również cechy charakterystyczne właśnie dla pamiętnika.
    Jeżeli po spojrzeniu na okładkę myślicie, że macie przed sobą brutalny erotyk, to jesteście w błędzie. Tej opowieści znacznie bliżej do horroru. „Pamiętnik buntowników” ma potencjał, który niestety nie został w pełni wykorzystany. Brak konsekwencji w prowadzeniu niewidomej postaci znacznie obniża wartość książki. Karol Wąsowicz miał świetny pomysł, szkoda jednak, że nie dopracował swojej powieści. Mam jednak nadzieję, że nie porzuci pisania i rozwianie skrzydła przy okazji kolejnych swoich książek. 


    Ocena: ✭✭

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu:

     http://www.wydawnictwoalternatywne.pl/p/o-wydawnictwie.html 


    63 komentarze

    1. Rozumiem, co masz na myśli. Sama pisałam amatorsko i jeden z moich bohaterów miał wylew - godziny spędziłam na czytaniu o objawach, żeby niczego nie przekręcić, być wiarygodną w kreowaniu postaci. Różnica między mną a autorem polega na tym, że ja publikowałam zaledwie na blogu. Jednak skoro ma pomysły i potencjał, trzeba poczekać na to, co pokaże w przyszłości.
      Pozdrawiam serdecznie!

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Nie skreślam go, może następna książka będzie lepsza i dostanie ode mnie najwyższą ocenę :)

        Usuń
    2. Nie słyszałam wcześniej o tej książce :D Wydaje mi się, że mogłaby mi się spodobać :D Kiedyś z wielką chęcią po nią sięgnę :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Jestem ciekawa, czy przypadnie Ci do gustu.

        Usuń
    3. Okładka ciekawa, a cała fabuła również wygląda na interesującą.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Książka będzie niezłym zaskoczeniem dla tych, którzy oceniają je po okładce.

        Usuń
    4. Rzetelna recenzja ;-) też nie słyszałem o książce. Szkoda, że są niedociągnięcia ale cóż nie myli się ten co nic nie pisze.
      Mój blog:
      www.dajsiezlapacksiazce.blogspot.com

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Mam nadzieję, że autor wyciągnie z tego wnioski i będzie pisał dalej, doszkalając swój literacki warsztat :)

        Usuń
    5. Chyba nie jest to mój ulubiony typ literatury - ale nie wątpię, że wielu osobom może się podobać :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Też myślę, że znajdzie swoich zwolenników.

        Usuń
    6. Nie znam autora a chęcią coś poczytam

      OdpowiedzUsuń
    7. Jak podbiega pod horror to nie dla mnie, ale mąż już prędzej przeczyta.

      OdpowiedzUsuń
    8. Recenzja bardzo udana i zachęcająca, jednak książka nie w moim guście . Zapewne znajdzie swoich czytelników :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Na pewno trafisz tu na recenzję książki w sam raz dla siebie :)

        Usuń
    9. az ciarki przechodza po plecach
      zdecydowanie nie dla mnie

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Nie przesadzajmy, nie jest taka straszna. ;)

        Usuń
    10. Dość zawiła akcja z tym odzyskiwanie wzroku. Intrygujaca pozycja ale sama nie wiem czy dla mnie.

      OdpowiedzUsuń
    11. Szukam książek na prezenty świąteczne! Zapisuję do listy :)

      OdpowiedzUsuń
    12. Recenzja super, ale sama książka mnie nie przekonuje :)

      OdpowiedzUsuń
    13. uuuuu cos całkiem dla mnie lubię takie książki :)

      Zapraszam https://ispossiblee.blogspot.com

      OdpowiedzUsuń
    14. Książka mnie nie przekonuje ;p
      Nawet w twoich słowach ;< choć pięknie napisane.

      OdpowiedzUsuń
    15. podaruję sobie ten tytuł:)

      OdpowiedzUsuń
    16. Szkoda, że książka nie jest dopracowana, ale ja jednak debiuty lubię, więc kiedyś może dam tej pozycji szansę. Okładka bardzo przeciętna, ale sprawdzę jak będzie w środku. :)

      OdpowiedzUsuń
    17. Moją opinię o tej książce już znasz :) Genialna zabawa formą i bardzo oryginalna fabuła. Mi się podobała :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. A ja niestety nie byłam nią zachwycona.

        Usuń
    18. Sama nie wiem, to chyba nie dla mnie :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Ja też się przy niej dobrze nie bawiłam.

        Usuń
    19. Anonimowy21:09

      Książka mnie zbytnio nie zainteresowała, ale na pewno znajdzie swoich faworytów :D Pozdrawiam!
      wy-stardoll.blogspot.com

      OdpowiedzUsuń
    20. Widzę, że ksiązka jest oryginalna. Ni wiem jednak, czy umiałabym się u boku takiej formy odnaleźć. Wspominasz jednak o niedopracowanym pomyśle, więc raczej nie będę chciała się przekonać osobiście jakie wrażenie zrobiłaby na mnie.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Pewnie nie byłoby to najlepsze wrażenie.

        Usuń
    21. Bardzo interesujący wpis
      Pozdrawiam www.nieocenonia-kosmetyczna.blogspot.com

      OdpowiedzUsuń
    22. Debiuty nie zawsze są dobre, ale może to wynikać z różnych rzeczy. Jednak to nie oznacza, że następne książki autora będą słabe. Po prostu musi rozwinąć skrzydła :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Wcale nie mówię, że i następne będą poziomem dorównywać jego pierwszej książce. Mam nadzieję, że będzie pisał dalej i lepiej :)

        Usuń
    23. Bardzo trafne spostrzeżenia. Faktycznie szkoda, że autor czasem zapominał, że jego bohater jest niewidomy. Pozostaje trzymać kciuki za kolejne powieści. Oby były bardziej dopracowane.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Jestem pewna, że wysunie z tego wnioski :)

        Usuń
    24. Może sprawdzę w wolnej chwili...

      OdpowiedzUsuń
    25. Anonimowy18:56

      Gdzieś obiła się o moje oczy ta książka w księgarni.

      OdpowiedzUsuń
    26. Trzeba chyba to przeczytać!!!

      OdpowiedzUsuń
    27. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale za młodych autorów trzymam kciuki i mam nadzieję, że się rozwinie :)

      OdpowiedzUsuń
    28. Uwielbiam debiutanckie powieści - mają w sobie tyle świeżości... Też trzymam kciuki za autora, a jego książkę chętnie bym przeczytała :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Świeżości, ale też sporo niedociągnięć :(

        Usuń
    29. Nie znam autora, ale książka zapowiada się bardzo ciekawie :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Zakładam, że autor nie jest jeszcze znany.

        Usuń
    30. Niestety raczej nie dla mnie :(

      OdpowiedzUsuń
    31. O matko. Pomysł był, ale redaktora chyba nie było ;)
      Nawiasem mówiąc, próbowałam podejść do podobnego tematu, gdy pisałam powieść jeszcze jako gimnazjalistka. Bohaterka, z której perspektywy prowadziłam narrację, była osobą niewidomą. Ta powieść była fatalna ;) ale pamiętam, że z żelazną konsekwencją pilnowałam tego, żeby w narracji nic nie wyglądało, nie miało koloru, koncentrowałam się na dźwiękach, zapachach, doznaniach dotykowych.

      OdpowiedzUsuń