K. N. Haner jest młodą polską
autorką, która wydaje swoje książki pod pseudonimem. Zadebiutowała w ubiegłym
roku powieścią „Na szczycie”, która została dobrze przyjęta przez czytelniczki
literatury kobiecej. W tym roku ma zostać wydana druga część serii „Miłość w
rytmie rocka” i jak nie trudno się domyślić, jestem ogromnie zaciekawiona tą propozycją
wydawniczą ze względu na jej tytuł. Miałam kiedyś okazję przeczytać fragmenty erotycznej
powieści Olivii Cunning „Za sceną” i bardzo spodobała mi się fabuła.
„Sny Morfeusza” są pierwszym
tomem cyklu „Mafijna miłość” i oczywiście pierwszą książką tej autorki, jaka
wpadła w moje ręce.
Spodziewałam się historii przypominającej nieszczęsne i
osławione „50 twarzy Greya”, na szczęście K. N. Haner postanowiła oszczędzić
swoim czytelniczkom takich bolesnych przeżyć, choć nie ukrywam, że w „Snach Morfeusza”
pojawiły się znane z tamtej powieści schematy. Jeśli liczycie na Koszmary
Morfeusza, to niestety muszę Was zmartwić. To wcale nie taka zła lektura!
Cassandra Givens po opuszczeniu
rodzinnego domu w Toronto i wyprowadzce do Miami, chce zacząć nowe samodzielne
życie. Stara się o pracę w firmie zajmującej się projektowaniem wnętrz, której
szefem jest Adam McKey. Niestety rozmowa kwalifikacyjna nie przebiega dla
dziewczyny pomyślnie. Załamana Cassandra wybiera się więc z kuzynką i
przyjaciółmi do drogiej restauracji na kolację,
aby poprawić sobie nastrój, jednak i to spotkanie okazuje się kompletną
katastrofą. Po ostrej wymianie zdań z Xavierem wybiega z luksusowego lokalu na
ulice Miami i spotyka tam Tommy’ego, chłopaka, który zabiera ją do nocnego
klubu różniącego się od wszystkich innych, w których miała okazję się bawić. Ta
noc odmieni całkowicie jej życie za sprawą tajemniczego Morfeusza – mężczyzny w
masce, z którym Cassandra postanowi spędzić noc i który okaże się jej przyszłym
szefem.
Cassandra to młoda dziewczyna,
dopiero co po studiach, która marzy o karierze w swojej branży. Nie będę
oceniała jej postępowania, ale sypianie z każdym facetem, jaki się tylko nawinie,
moim zdaniem świadczy o totalnym braku szacunku do siebie i swojego ciała. Ale
mało takich znamy? W dodatku dziewczyna jest niezwykle naiwna i niestabilna
emocjonalnie. Raz jest wściekła i ma ochotę rozszarpać faceta, z którym sypia i
w którym jest szalenie zakochana, ale gdy ten się do niej zbliży i zacznie się
do niej mizdrzyć, momentalnie przechodzi jej cała złość i od razu mu ulega,
spełniając każdą jego seksualną zachciankę. Dla mnie to naprawdę dziwne i
niezrozumiałe zachowanie. Ale skoro lubi być męską zabawką, kto jej zabroni? W
pewnych chwilach Cass była zbyt dziecinna. Wiem, że każdy z nas ma w sobie coś
z dziecka, ale chyba nikt w wieku dwudziestukilku lat nie kaprysi jak
pięciolatka. Nie jest postacią, którą mogłabym polubić.
To samo dotyczy Adama McKey’a,
który bardzo przypomina mi Greya. Stanowczy, agresywny, pan i władca, który traktuje kobiety jak
zabawki. Jest niezwykle pewny siebie i święcie przekonany, że może mieć każdą. Co
najgorsze kobiety lubią takich efekciarzy, co to mieszkają w wielkich willach,
wożą się luksusowymi samochodami i mają sześć zer na koncie. Co z tego, że są
aroganckimi gburami. Adam, czy może Morfeusz (choć tylko w klubie skryty za
maską), nie zawsze panuje nad swoimi negatywnymi emocjami i potrafi być
nieprzyjemny w stosunkach z kobietami. Cassandra ma okazję się o tym przekonać
i to nie jeden raz, a jednak ciągle tkwi u jego boku, wierząc, że McKey się
zmieni. Nadzieja matką głupich. Nie chcę przedstawić Adama jako demona seksu w
ludzkiej skórze. Ten mężczyzna potrafi być namiętny, delikatny i opiekuńczy,
jeśli tylko zechce. Szkoda tylko, że tak rzadko chce.
Do gustu najbardziej przypadł mi
Tommy. To pozytywnie zakręcony chłopak, który rzuca studia i pracę, gdy
dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory. Chciałby od Cassandry czegoś więcej
niż przyjaźni, ale nie może na to liczyć, ponieważ Cass woli niegrzecznych
chłopców, którzy potrafią ją zdominować. Tommy ze swoim przyjaznym
usposobieniem nie mógłby być w łóżku takim ogierem (choć mam ochotę napisać, że
„ogrem”) jak Adam. A szkoda, bo moim zdaniem ma dziewczynie do zaoferowania
dużo więcej niż McKey.
Choć bohaterowie są skrajnie
różni, wyraźnie skontrastowani, to jednak przypominają mi postaci z innych
książek z tego gatunku. Mimo to jestem pozytywnie zaskoczona fabułą „Snów
Morfeusza”, która jest pełna intryg i porusza wiele problemów. Obok wątku
erotycznego, znajdziemy też ten dotyczący choroby Toma, czy mafii, w której
działalność prawdopodobnie zamieszany jest Adam. Książka napisana jest z
ogromną dozą humoru, gratuluję autorce pomysłu na stworzenie wielu tak
zabawnych sytuacji czy samych dialogów, dzięki którym lektura tej gorącej
powieści jest lekka i przyjemna.
Jeżeli szukacie książki, która
pobudzi Wasze najskrytsze fantazje, „Sny Morfeusza” będą doskonałym wyborem. Gwarantuję
Wam, że przeczytacie ją od deski do deski i to jednym tchem, bo historia jest
niesamowicie wciągająca. Dziewczyny, będzie gorąco!
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni internetowej:
Od początku skojarzyło mi się z Greyem i chociaż wspomniałaś, że powieść się różni, to jednak te wątki erotyczne zdecydowanie nie dla mnie - nie lubię tego typu książek. I mam już dosyć bohaterów takich jak Adam. ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says
Ja też za takimi nie przepadam, ale po Morfeuszu chyba zmienię zdanie.
UsuńWszystko, co trąci Grayem, odpycha mnie. Tak, jak czytelniczka wyżej, dostrzegłam zaskakująco dużo podobieństw. W ogóle takie historie - choćby w lepszym wydaniu - w ogóle do mnie nie przemawiają. Tym razem podziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie erotyki to od razu Grey ;)
UsuńJuż sama okładka sprawia, że mam ochotę zrobić z książki podpałkę do pieca. A główną bohaterkę chyba bym zamordowała.
OdpowiedzUsuńCo złego jest w tej okładce, która bardziej pasuje do kryminału czy thrillera? :D
UsuńCzytałam "Za sceną"
OdpowiedzUsuńI powiem Ci, że książka nawet ciekawa... pierwsze trzy rozdziały bohaterowie nie robią nic innego tylko... no właśnie. Haha. Chociaż raziło mnie to, że rzecz dzieje się w czasach współczesnych, a zespół i fanki są przedstawione tak jakby to było wyrwane z lat osiemdziesiątych. Mnie się to nie podobało.
A "Sny Morfeusza" jakoś mnie nie przekonują. Jednak nie lubię takiej literatury. Aczkolwiek, trzeba poszerzać horyzonty.
Ja też czytałam "Za sceną", ale nie całą. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją gdzieś dorwać w wersji papierowej.
UsuńOgrem - padłam :D
OdpowiedzUsuńSkoro nie są to koszmary Morfeusza, może kiedyś przeczytam. Jednak ona i on to już nieco organy schemat. Ten przebogaty Pan i władca raczej nie zaskoczy. Jednak gdyby wpadła mi w ręce to nie odmówie ;)
Shrek był milszym ogrem niż Adam... ;)
UsuńNie cierpię książek greyopodobnych, jednak tu wątek chorego chłopca przemawia na korzyść powieści.
OdpowiedzUsuńNo chłopcem to on był kiedyś, 20latek to już stary chłop :D
Usuńahhh my płeć piękna i nasze nastroje rozmaite
OdpowiedzUsuńRozumiem mieć okres, ale nikt nie ma okresu całe życie :D
UsuńWłasnie ostatnio przymieżałam się do kupna tej ksiazki bo bardzo mi się spodobała trylogia EL James ( o ile dobrze napisałam) I ta recenzja jeszcze bardziej mnie zachęciłas :D
OdpowiedzUsuńMoże wzajemna obserwacja?
Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Bardzo dobra historia. Mnie do siebie przekonała ;)
OdpowiedzUsuńMnie również, jestem ciekawa dalszej części.
UsuńNo to jestem zaciekawiona, gdyby wpadła w moje ręce na pewno bym przeczytała ;> Zwłaszcza, że nie chodzi głównie o erotykę, ale o coś więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło!
Tak, fabuła nie kręci się jedynie wokół seksu. Jest tam kilka ciekawych wątków.
UsuńO, nie słyszałam nigdy ani o tej książce, ani o samej autorce. Jeszcze do niedawna podeszłabym do "Snów Morfeusza" z dużą rezerwą (też nie mam zbyt przyjemnych wspomnień po Greyu), ale jakiś czas temu odkryłam, że współczesne erotyki mogą być całkiem fajne i warto dać im szansę. Pozycja recenzowana przez Ciebie faktycznie brzmi baaardzo schematycznie, jednak myślę, że chętnie bym po nią sięgnęła. Lubię poznawać polskie autorki i jestem zwyczajnie ciekawa, co znajdę pod tym interesującym tytułem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
To naprawdę nie jest zła książka, czytałam dużo gorsze od niej.
UsuńSuper blog😉 zapraszam do mnie historianiespelnionychmarzen.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie lubię spamu :)
UsuńKsiążkę czytałam i zgadzam się z Twoją opinią. Według mnie to najlepszy, polski erotyk. Widać, że autorka ma potencjał i z chęcią sięgnę po jej kolejne powieści.
OdpowiedzUsuńPolskich erotyków nie czytałam, to mój pierwszy. Ale nie jest zły.
UsuńNiestety o tej książce czytałam już tyle złego...Generalnie autorka dostała wiadro pomyj na głowę.
OdpowiedzUsuńPolskie erotyki eh...Nie przepadam generalnie za polskimi pisarzami, a polska literatura erotyczna? Nie wierzę jakoś aby było to zbytnio oryginalne.
Właśnie w jednym z konkursów na fb wygrałam książkę "Na szczycie" więc będę miała okazję sama się przekonać :D
Nie wiem, jak poprzednia jej książka, ale ta nie była zła. Jeśli ktoś nie lubi erotyków i czyta je tylko po to, żeby wylewać wiadro pomyj na autorów, to lepiej żeby nie czytał ich wcale.
UsuńDziękuję za recenzję i tyle miłych słów. Uwagi biorę do serca :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMnie było miło przeczytać tę książkę.
UsuńRównież pozdrawiam.
Czytałam i zgadzam się co do opinii. Wszyscy tak narzekają, a ta książka wcale nie jest taka zła. Wiadomo, nie będzie to literatura z górnej półki, ale naprawdę wciąga :D
OdpowiedzUsuńA wiesz może kiedy ukaże się kolejna część? Bo jakoś nie mogę natrafić na takie informacje w internecie.
Pozdrawiam,
Martyna
Premiera kolejnej części "Koszmar Morfeusza" ma być już 7 lutego, więc już niedługo. Zgadzam się z Tobą. Książka nie jest taka zła jak mówią. Fabuła już troszkę oklepana, ale są momenty, które potrafią zaskoczyć jak i porządnie rozbawić. Tak więc jestem ciekawa, co Autorce tym razem przyszło napisać :)
Usuń