Kupowanie książki tylko dlatego, że ma ładną okładkę, a w
dodatku jest z gatunku, który preferuję, okazuje się często katastrofą. Tak
było w przypadku „Córki ognia i krwi”, której autorką jest szesnastoletnia
Ulexia Faust. Swoją drogą całkiem fajny pseudonim artystyczny, szkoda tylko, że
kojarzy mi się z Luxurią Astaroth znaną z ubijania masła w teledysku Donatana.
Powieść została wydana dwa lata temu, nietrudno policzyć, że autorka napisała
ją w gimnazjum.
W sierocińcu św. Hildegardy na Wyspie Księżniczki Kamili
wychowuje się dziewczynka o włosach czerwonych jak krew. Nina, bo tak ma na
imię, nie zna swojego nazwiska ani nie zna swojej przeszłości. Opiekunowie
pamiętają jednak dzień, w którym została porzucona jako niemowlę na schodach
przytułku przez tajemniczą istotę. Nina nie jest dzieckiem lubianym przez
rówieśników i wychowawców. Ma tylko jedną przyjaciółkę Angelikę, która w pełni
akceptuje odmienność czerwonowłosej dziewczynki. Gdy bohaterka książki kończy
trzynaście lat, w jej życiu zaczynają mieć miejsce niezrozumiałe dla niej
rzeczy. Jaką tajemnicę skrywa w sobie Nina?
Od pierwszych stron da się wyczuć, że książka została
napisana przez osobę, która nie ma doświadczenia w pisaniu. Im dalej w las, tym
więcej drzew. Nietrudno się domyślić, że im dalej brniemy w fabułę, tym więcej
przeciętnych elementów znajdujemy.
Główna bohaterka z początku wydaje się ciekawa, kiedy jednak
opuszcza sierociniec, staje się bezbarwna, po prostu nijaka. Autorka za dużo uwagi
poświęca problemowi gnębienia dziewczynki w sierocińcu. Jedna z opiekunek
wyjątkowo dokuczała swojej wychowance, krytykując ją na każdym kroku i buntując
innych nauczycieli przeciwko niej. Dlaczego? Bo takie jest widzimisię Matyldy.
Czytając książkę, miałam wrażenie, że cały świat jest przeciwko Ninie. Biedna,
mała, wrażliwa i nieszczęśliwa sierotka, od której każdy stroni jak od ognia.
Może to wina tych czerwonych włosów?
Angelika zaś jest niczym anioł, wzór cnót wszelakich, ideał
i autorytet do naśladowania, który jednak dało się zmanipulować w trymiga.
Głupiutka i naiwna z niej osóbka.
Książka liczy sobie wielu bohaterów, o których niczego się
nie dowiadujemy. Nietrudno jest się pogubić, kto jaką rolę odgrywa, szczególnie
jeśli z niewyjaśnionych przyczyn znika z kart powieści i pojawia się za
kilkadziesiąt stron. Może to urok magii, którą przepełniona jest cała historia.
Fantastyczny świat nie został przedstawiony w sposób, który
wzbudziłby mój podziw. Czarodzieje, wampiry, latające miotły i demony.
Zdecydowanie wolna amerykanka. Miałam okropny mętlik w głowie, kiedy akcja
toczyła się zbyt szybko, zmuszając mnie do powtórnego czytania danego
fragmentu. Oczywiście po ponownym przeczytaniu nadal czułam się jak w domu
wariatów, gdyż zupełnie nic mi się nie rozjaśniło.
Zakończenie książki pozostawia czytelnikowi wiele pytań bez
odpowiedzi, toteż zastanawiam się, czy ukaże się kiedyś kolejna część tej
opowieści.
Spodziewałam się po autorce lepszej historii, mimo jej
młodego wieku. Powieść bardzo mnie zawiodła, nie podobała mi się i nie
poleciłabym jej nikomu. Wciąż jednak mam nadzieję, że Ulexia Faust dopracuje z
czasem swój warsztat i jako dojrzała kobieta wyda książkę, która zwali mnie z
nóg. Debiut nie był udany, ale dziewczyna ma jeszcze szansę pokazać, na co
naprawdę ją stać. Liczę, że nie zmarnuje tego.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Chyba lepiej byłoby, gdyby ta książka się nie ukazała. Może za parę lat autorka nabrałaby wprawy w pisaniu i dopracowałaby tę historię, a tak, można się tylko zrazić.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko z chęcią sięgnęłabym po kolejną jej książkę.
UsuńO nie, nie. Szkoda czasu!
OdpowiedzUsuńŻałowałam.
UsuńSzkoda, że "Córka ognia i krwi" Cię zawiodła. Początkowo sądziłam, że będzie to pozycja godna uwagi, a tu taki klops :/
OdpowiedzUsuńHej, może akurat Tobie przypadnie do gustu.
UsuńPatrząc na okładkę na zdjęciu to też pewnie bym się pokusiła o zakup. XD I intresujący tytuł. Pewnie postąpiłabym jak Ty.
OdpowiedzUsuńA potem też byś się zawiodła. :<
UsuńCzytałam ją i nie dotrwałam nawet do połowy! Dla mnie historia całkiem nudna i bez sensu :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/03/raven.html
Czemu ja nie wpadam na to, żeby ją rzucić...
UsuńJeszcze nie znam ;/ Mimo wszystko nie jestem pewna tej historii.
OdpowiedzUsuńLepiej, żeby pozostała niepoznana.
UsuńCóż poradzić skoro okładki tak kuszą :-) sama nie raz się na to złapałam dzięki za ostrzeżenie będę omijać ta książkę szerokim łukiem :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale przyznaj. Ładna ta okładka jest.
UsuńTeż często kupuję książki ze względu na ładną i interesującą okładkę. A potem dość często okazuje się, że zawartość już nie jest tak fascynująca :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A więc nie tylko ja mam takie bolesne doświadczenia.
UsuńNawet gdyby była arcydziełem pewnie i tak bym się na nią nie skusiła, bo nie jestem fanką tego typu książek. Szkoda, że to zmarnowany czas i pieniądze, zawsze mi smutno, kiedy sobie uświadamiam, że mogłam kupić coś lepszego...
OdpowiedzUsuńwww.maialis.pl
Na szczęście to tylko 5 zł.
UsuńCiekawy blog. Uwielbiam czytać książki , a tu mogę się dużo dowiedzieć przed kupnem.
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG KLIK.>
Dziękuję.
Usuń