Książka „365 dni. Zobaczymy się
znów” w pierwotnej wersji była fanficiem napisanym przez piętnastoletnią Alicję
Górską. Kilka miesięcy temu marzenie licealistki spełniło się i jej debiutancka
powieść pojawiła się w księgarniach. Alicja pisze fanfiction od 2012 roku,
które publikuje na Wattpadzie, a od roku prowadzi bloga recenzenckiego.
Lullaby jest studentką kierunku
muzycznego na jednej ze szkół wyższych w Los Angeles.
Pewnego zimowego, lecz
deszczowego dnia spotyka eleganckiego mężczyznę, który pomaga jej się podnieść
z chodnika, po tym, jak poślizgnęła się na mokrym podłożu. Nieznajomy zaprasza
ją na kawę i… tym sposobem zostaje w życiu studentki na dłużej. Szybko zostają
parą, a jeszcze szybciej narzeczeństwem. Czy aby na pewno łączy ich miłość? Żadne
z nich do tej pory nie wypowiedziało słów „Kocham Cię”. Lullaby nie chce być
znów samotna, dlatego kurczowo trzyma się Evana, z którym zupełnie inaczej
wyobrażała sobie wspólne życie.
Przełom następuje wraz z
początkiem nowego roku akademickiego. Na uczelni pojawia się nowy wykładowca nauk
sztuk pięknych. Zajmuje miejsce niezbyt lubianego przez studentów profesora
Blate’a, który odszedł na zasłużoną emeryturę. Nowy nauczyciel szybko zyskuje
uwagę swoich słuchaczy, a w szczególności Lullaby, która jest nim wręcz
oczarowana. Z zafascynowaniem chłonie każde wypowiedziane przez niego słowo,
jest pod ogromnym wrażeniem jego wiedzy i talentu muzycznego. Pewnego razu na
parkingu przed uczelnią dziewczyna zaczepia Louisa. Szybko okazuje się, że
również wykładowca pozostaje pod urokiem dziewczyny. Między dwójką rodzi się
pewna silna więź. Lullaby ukrywa przed Louisem swój związek z Evanem, a w
dodatku coraz częściej zastanawia się nad jego sensem. Louis również ma swoją
tajemnicę. Czy wyjawi ją dziewczynie? Jeśli tak, jakie będą tego konsekwencje?
Lullaby nie jest wcale
niepowtarzalną postacią. Podobne do niej bohaterki można znaleźć w wielu
książkach. Od razu na myśl przyszła mi Bella z serii „Zmierzch”. Nieporadna,
mająca wiecznego pecha dziewczyna z nieciekawą przyszłością, która wraca do
niej jak bumerang. Mimo to niezwykle utalentowana i ambitna, nasza bohaterka
studiuje kompozytorstwo. Niestety nie polubiłam jej.
Evan jest współzałożycielem
wytwórni filmowej. To mężczyzna, który na brak gotówki nigdy nie narzeka. Nic
dziwnego, że tak bardzo ciągnęło do niego Lullaby. Która biedna studentka nie
chciałaby tak bogatego i przystojnego faceta, który mógłby w dodatku pomóc jej
rozwinąć skrzydła w branży muzycznej? Ze świecą szukać takiej głupiej.
Louis to facet, który nie mówi o
sobie wszystkiego. Kim tak naprawdę jest? Tego dowiecie się, czytając książkę.
Powieść przeczytałam w ciągu
jednego wieczora. Język autorki jest prosty i przyjemny, typowy dla fanficowego
pisania. Fabuła niestety mnie nie porwała, była zbyt przewidywalna. Nie miałam
jednak ochoty przerywać lektury, przynajmniej do pewnego momentu. Po
wyjaśnieniu pewnej tajemnicy zrobiło się gorzej, ale stwierdziłam, że skoro już
przez tyle przebrnęłam, to książkę dokończę. Jeżeli myślicie, że jest to romans
z typowym trójkątem, to wcale się nie mylicie. Autorka jednak dodała nam
jeszcze jeden wątek i obok zwykłych śmiertelników pojawiają się istoty
nadprzyrodzone. Spokojnie, to nie wampiry ani wilkołaki. I tak już zbyt wiele
napisałam.
„365 dni. Zobaczymy się znów” nie
jest złym debiutem, zważywszy na to, że
historia została napisana przez piętnastolatkę, która nie ma większego
doświadczenia w pisaniu. Kiedy jeszcze kilka lat temu pisałam fanfiction, moje
opowiadania też nie były wysokich lotów. Alicja Górska przynajmniej swoją
opowieść skończyła. Ja nie dokończyłam żadnej. Jeżeli macie wysoką tolerancję
na romanse w świecie fantastyki, to być może książka się Wam spodoba.
Ocena: ✭✭✭✭✭✭✭✭✭✭
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi:
Ja kiedyś chętnie do niej zajrzę, ale póki co leżę pod stosem egzemplarzy recenzenckich :D
OdpowiedzUsuńMi też zostało trochę do przeczytania. A jeszcze więcej do zrecenzowania. Nie mam ostatnio na nic czasu, sesja mnie dobija.
UsuńO książce słyszałam, ale tematyka kompletnie nie moja, więc sobie odpuszczę:) w każdym razie podziwiam autorkę, że w tak młodym wieku udało jej się skończyć i wydać ksiazke :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem pod wrażeniem.
UsuńNa początku zastanawiałam się czy może nie poprosić o egzemplarz recenzencki tej książki, ale później sobie odpuściłam, bo miałam sporo innych lektur, a teraz nie mam najmniejszej ochoty na ten romans. Chyba najbardziej odstrasza mnie schematyczny trójkąt. Pozdrawiam, Wielopasja
OdpowiedzUsuńTen trójkąt nie jest taki typowy, jakby się wydawało.
UsuńKompletnie nie mój klimat niestety :)
OdpowiedzUsuńSzkoda.
UsuńSama kiedyś lubiłam czytać fanfiction, kilka nawet tworzyłam osobiście (oczywiście nie do końca), ale dzisiaj ciężko jest znaleźć takie, które będzie naprawdę dobre. Fajnie, że Alicji udało się wydać książkę w tak młodym wieku, ale jakoś jej fabuła nie za bardzo mnie przyciąga. Nie dość że trójkąt, to jeszcze wydaje się naprawdę dość... hm, przewidywalna. Ale nie mówię nie, jak będę miała okazję, to może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na nowy post.
BOOK MOORNING
Jak na fanfic, jest to całkiem niezła lektura.
UsuńJak miałam 15 lat i mniej to zawsze marzyłam aby wydac swoją książkę, ale nigdy sie to nie udało, później to marzenie zblakło bo stwierdziłam, że nigdy sie to nie uda bo po prostu nie umiem pisać, a dokladniej brakuje mi wyobrazni hehe. Podziwiam autorke za to ze udalo jej sie wydac ksiazke i na pewno przeczytam gdyz jej to obiecalam, ale jeszcze nie mialam okazji :<<<
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!:)
(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Zdecydowanie lepiej idzie mi czytanie, niż pisanie. Ale też kiedyś miałam takie marzenie :)
UsuńDla mnie cudowna książką :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2016/12/happy-new-year.html
Cieszę się :)
UsuńKiedy ja miałam 15 lat, to jeszcze nic nie pisałam, także osoby, które w tak młodym wieku wydają książki, budują jakąkolwiek złożoną fabułę o bohaterów przyprawiają mnie o szacunek. Chociaż nie wiem, czy jej warsztat zadowoliłby mnie, ale wiadomo. Tak naprawdę wszystko jeszcze przed tą dziewczyną. Sama książka jakoś mnie zainteresowała, chociaż te siły nadprzyrodzone mnie odpychają. Nie lubię fantastyki, ani wplataniu takich motywów do powieści opowiadających rzeczywistość. (Napisała dziewczyna, która w Smaku Łez miała postać Irysa) Aczkolwiek myślę, że warto dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńCzyżby tytuł książki miałby mi coś sugerować?
Być może ;)
UsuńPrzynajmniej druga część tytułu, Rose.
UsuńJa nadal jestem pod wrażeniem :)
UsuńUuuuu, nareszcie się doczekałam.
OdpowiedzUsuńI aż miło czytać konstruktywną opinię. Cieszę się, że 365 dni trafiło w Twoje ręce i całkowicie rozumiem Twoje zdanie. Co do trójkąta, bo widzę tutaj dużo komentarzy o schematycznym trójkącie, to jednak wydaje mi się on znikomy, ponieważ Evan nie stara się o Lullaby (oprócz tej JEDNEJ sceny podczas sama wiesz czego). Nie chciałam robić Edwarda i Jacoba, więc na starcie odrzuciłam Evana na bok.
A co do tych wątków fantastycznych, jeśli ktos przeczyta ten komentarz, to nie bójcie się, to tylko muśnięcie, nie wplątuję tutaj za dużo fantasy ;).
Dziękuję za tę recenzję. W zasadzie sama mam podobne zdanie. Mając 15 lat miałam naiwne poglądy, wiesz, z każdym rokiem człowiek się zmienia i myślę, że ja też się zmieniłam. Ale mam w ręku tę książkę i cieszę się, że postawiłam jakiś krok do przodu.
Miłego dnia!
I życzę ci szczęśliwego, nowego roku.
Pozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com [nowa recenzja]
Ja też niecierpliwie czekałam, aż wreszcie dorwę Twoją książkę. Jeżeli coś nie przypadło mi do gustu, to z pewnością nie były to kwestie warsztatowe. Po prostu nie przemówił do mnie ten rodzaj literatury. :)
UsuńTematyka nie dla mnie, ale fajnie, że Alicja spełnia swoje marzenia. ;) Sama lubię trochę pisać, swego czasu też publikowałam na wattpadzie, więc wiem, jak ciężko się tam wybić. ;)
OdpowiedzUsuńMam tam konto od niedawna i jak na razie trafiam na same gnioty.
UsuńTo nie dla mnie, ale gratuluję dziewczynie samozaparcia, ja bym tak nie potrafiła. :)
OdpowiedzUsuńTak, budzi podziw ;)
UsuńSłyszałam o tej książce na twitterze i w zasadzie poza tym, jak wygląda okładka i informacją, że to był ff, nie wiedziałam w zasadzie nic do czasu Twojej recenzji. Cóż, zawsze jestem ciekawa debiutów, jak i książek blogowych/wattpadowych, które zostały wydane. Po przeczytaniu Twojej opinii jestem dość niemile zaskoczona faktem, że w powieści występuje jakiś wątek nadprzyrodzony. Nie żebym miała coś przeciwko, ale spodziewałam się raczej zwykłego romansu czy młodzieżowej obyczajówki, dlatego wydaje się, jakby ten dodatkowy motyw kompletnie tutaj nie pasował. Cóż, z ciekawości sięgnę po tę książkę, ale na pewno zachowam sporą ostrożność - choć z całą pewnością autorka zasługuje na podziw, w końcu udało się jej coś wydać w tak młodym wieku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Myślę, że książka zyskałaby nieco więcej, gdyby bohaterami byli zwykli ludzie.
UsuńNie jestem fanką wydawania fan fiction i raczej nie sięgnęłabym po tę książkę.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńTrochę zmierzch, a trochę Grey (przynajmniej tak wnioskuję po Twoich słowach) - kompletnie nie moje klimaty :D Niemniej szacunek dla autorki (mimo że to nie Paolini :D), fajnie wiedzieć, że tacy młodzi twórcy mają jakieś szanse by wydać książkę w Polsce ;)
OdpowiedzUsuńTroszeczkę trafiłaś z tym określeniem :P
UsuńPodziwiam osoby, które w tak młodym wieku zaczynają tworzyć i to z dobrym skutkiem. Brawo! Niech się rozwija.
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Ja również.
UsuńRaczej nie dla mnie, ale swietnie, ze juz tka mlode osoby tworzą. Kochana, wszystkiego dobrego w nowym roku!:)
OdpowiedzUsuńWzajemnie :)
UsuńOkładka jest ładna. Książka już nie przemawia, bo to nie przepadam za taką tematyką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Myślę jednak, że znajdzie wielu zwolenników.
Usuńdaleko mi do tego ale przeczytalabym z czystej ciekawosci bo cxzasami sie nie zle ksaizk itrafiaja w taki sposob :D pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńMoże trafi w Twoje ręce :)
UsuńNiestety nie moje klimaty, a szkoda bo okładka przyciąga uwagę :)
OdpowiedzUsuńTak, okładka jest całkiem miła dla oka.
UsuńNa początku jak przeczytałam tytuł myślałam, że to będą jakieś opowiadania czy myśli na każdy dzień roku xD
OdpowiedzUsuńHmm...no raczej nie mój klimat :/ Trójkąt, romans...no nie :/
Buziole :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Duży sukces odniosła ta nastolatka. Mam nadzieję, że jej talent się rozwinie.
OdpowiedzUsuńCałkiem dobry temat: dlaczego ten facet a nie inny, czy ten, z którym będziemy mieli życie usłane różami jest tym, na którym nam zależy?
Chętnie przeczytam kolejne jej książki :)
UsuńRaczej nie dla mnie, ale może jak trafi się okazja, to do książki zajrzę. :)
OdpowiedzUsuń